Wyjazdy nieparlamentarne
Ktoś, kto lubi egzotyczne podróże, ale
brakuje mu pieniędzy, powinien zostać posłem, a świat stanie przed
nim otworem. Bez problemu będzie mógł podróżować do najbardziej
egzotycznych krajów i to na koszt podatnika - pisze "Dziennik
Polski".
Według krakowskiej gazety parlamentarzyści żądają ze skarbu państwa na swoje przyszłoroczne podróże aż 6 mln zł. W zeszłym roku na takie podróże kancelaria Sejmu wydała 2 mln zł. Ile kosztują tegoroczne wojaże posłów, jeszcze nie wiadomo.
Dziennik zauważa, że z roku na rok posłowie chcą coraz więcej podróżować na koszt podatników. Darmowe bilety lotnicze mają tylko na przeloty po kraju, jednak znaleźli sposoby, aby bezpłatnie zwiedzać nawet najbardziej egzotyczne kraje. Na początku kadencji parlamentarzyści zapisują się do grup przyjaźni między Polską a różnymi państwami. Potem muszą już tylko chwilę poczekać, aby z kolegami odwiedzić swoich partnerów za granicą - ujawnia "Dziennik Polski".
Zdaniem gazety posłowie utrzymują kontakty nie tylko z naszymi sąsiadami czy sojusznikami. W tej kadencji kilku zwiedzało m.in. ostatni na świecie bastion komunizmu - Koreę Płn. Inna grupa parlamentarzystów wróciła właśnie z wycieczki do Libii, państwa, które jeszcze niedawno było objęte całkowitym embargiem ONZ za wspieranie międzynarodowego terroryzmu - pisze dziennik.
Gazeta podkreśla, że na tę wycieczkę wybrali się parlamentarzyści, o których istnieniu niewiele osób słyszało. Po powrocie jeden z nich twierdził, że był to wyjazd o charakterze gospodarczym i ekonomicznym. Polityk nie umiał jednak wskazać żadnych konkretnych efektów parlamentarnej wycieczki - pisze "Dziennik Polski".