Wybory w USA. FBI: Rosja i Iran w posiadaniu danych wyborców
Wybory w USA już za 12 dni. Na niespełna dwa tygodnie przed świętem demokracji konferencję prasową zorganizował szef amerykańskiego wywiadu. - Rosja i Iran uzyskały m.in. informacje o listach rejestrowych wyborców - przekazał szef wywiadu USA John Ratcliffe.
- Iran wysyła sfabrykowane e-maile, które miały zastraszać wyborców, podżegać do niepokojów i działać na szkodę prezydenta Donalda Trumpa - mówił na konferencji prasowej John Ratcliffe. Działania podejmowane przez Rosję miały z kolei nakłaniać do głosowania na republikańskiego polityka.
Według obecnego na konferencji szefa FBI Chrisa Wraya nadawcy mieli wykorzystywać adresy mailowe uzyskane ze stanowych list zarejestrowanych wyborców, na których widnieją informacje o sympatii partyjnej, adresy domowe, a także e-mailowe i numery telefonów.
Federalne Biuro Śledcze miało także dotrzeć do danych - a informuje o tym Associated Press - że wyborcy Partii Demokratycznej w co najmniej czterech "swing state'ach" (stanach "wahających się"), w tym na Florydzie i w Pensylwanii, otrzymali e-maile z pogróżkami i ostrzeżeniami "dopadniemy cię", jeśli odbiorca nie oddałby głosu na Donalda Trumpa.
Donald Trump zakażony koronawirusem. Dr Paweł Grzesiowski: "Przez wiele miesięcy sobie drwił"
- Musisz być w 100 proc. pewny, że twój głos jest oddany. Wcześniejsze twierdzenia, że jest inaczej, trzeba traktować ze sceptycyzmem - komentował Chris Wray. Urzędnik zapewnił, że Stany Zjednoczone podejmą zdecydowane kroki wobec każdego, kto będzie próbował wypływać i destabilizować wybory w USA.
Przeczytaj też: USA podzielone. Stany Zjednoczone pozazdrościły Polsce [OPINIA]
Na kilkadziesiąt minut przed konferencją prasową dwóch senatorów z Senackiej Komisji ds. Wywiadu wystosowało oświadczenie. "Wkraczając w ostatnie tygodnie przed wyborami, wzywamy wszystkich Amerykanów - w tym przedstawicieli mediów - do zachowania ostrożności w rozpowszechnianiu niezweryfikowanych oraz sensacyjnych doniesień związanych z głosowaniem i samymi wyborami" - ostrzegali politycy Marco Rubio (Partia Republikańska) oraz Mark Warner (Partia Demokratyczna).
Donald Trump kontra Joe Biden. Ostatnia debata ze zmianami
Lider mniejszości Demokratów w Senacie zakwestionował od razu ustalenia szefa amerykańskiego wywiadu, nazywając go "partyjnym włamywaczem" (John Ratcliffe przez lata był republikańskim politykiem). Chuck Schumer oświadczył, że jest przeciwny "wybiórczemu odtajnieniu dokumentów" tak, aby pomóc kampanii Donalda Trumpa.
W nocy z czwartku na piątek czasu polskiego prezydent Donald Trump oraz były wiceprezydent USA Joe Biden wezmą udział w ostatniej debacie przedwyborczej przed 3 listopada. Organizatorzy wyciągnęli wnioski z poprzedniego starcia i wyposażyli mikrofony obu kandydatów w przyciski z "wyciszeniem". Dzięki nim Joe Biden i Donald Trump będą mogli kontynuować swoją wypowiedź bez obawy, że przeciwnik im przerwie.