Wybory w Mołdawii. "Sieroty po Związku Sowieckim zaczynają wymierać"
Jak wynika ze wstępnych wyników niedzielnych wyborów, proeuropejska Partia Działania i Solidarności (PAS) utrzyma większość w parlamencie Mołdawii. - Czy Rosja robiła wszystko, żeby włożyć kij w szprychy? Wszystko może nie, bo mogli jeszcze wojsko wysłać. Ale faktycznie z punktu widzenia takiej miękkiej strategii, robili wszystko, żeby ich politycy wygrali – mówi WP Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP w Armenii i na Łotwie.
PAS będzie mieć prawdopodobnie ok. 55 mandatów w 101-osobowym parlamencie – wynika ze wstępnych szacunków. To mniej niż w poprzedniej kadencji, kiedy miała 63, ale pozwoli na samodzielne rządy.
Z kolei Prorosyjski Patriotyczny Blok Wyborczy (BEP), w którym główne skrzypce gra lider socjalistów, były prezydent Mołdawii Igor Dodon, osiągnął wynik gorszy, niż prognozowano - 24 proc.
W wyborach pojawiły się także niespodzianki. Do parlamentu weszła platforma Democratia Acasa (Demokracja w domu, PPDA) Vasile Costiuca - radykalnie prawicowej siły, opowiadającej się za zjednoczeniem z Rumunią. PPDA to "partia córka" Sojuszu na rzecz Jedności Rumunów (AUR) George Simiona. Jej wynik media nazywają "efektem TikToka", czyli intensywnej kampanii w mediach społecznościowych.
- Wyborczy wynik jest dowodem na kolejną porażkę Rosji w wydaniu Putina. Duża część ludności Mołdawii zaczyna po prostu Rosji się bać i szukać wsparcia w Europie. To bardzo pozytywny sygnał. A pamiętajmy, że wyniki z zagranicy będą dla zwycięskiej partii jeszcze lepsze. To bardzo dobry sygnał dla Zachodu, że ponad połowa mieszkańców Mołdawii jednak jest za opcją europejską – mówi WP Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii.
W jego ocenie, wyniki wyborów pokazują, że Putin nie ma sprawczości. - Rosjanie co mogli, to robili. Jak spływały pierwsze wyniki, to prokremlowska partia ogłosiła zwycięstwo. A dzisiaj już twierdzi, że wybory sfałszowano i będą protestować. Tylko pamiętajmy, że potencjał tych protestów nie będzie wielki, bo zwolennicy Rosji są jednak głównie poza Kiszyniowem, stolicą Mołdawii – komentuje były dyplomata.
Według Nowakowskiego mołdawskie władze alarmowały, że na prowincji Rosjanie bardzo ingerują w proces wyborczy. - Próbowali korumpować wyborców, oferując im pieniądze za głos. Dodatkowo przeprowadzali cyberataki na infrastrukturę krytyczną. Ale na obszarze postsowieckim to standard. Realne możliwości interwencji wojskowej Rosjanie mają niewielkie, bo nie mają bezpośredniego dostępu do tego kraju. A przerzucenie istniejących, znaczących sił, które mogłyby ten kraj okupować, też jest utrudnione, bo w stanie wojny z Ukrainą Rosjanie nie bardzo mogą to zrobić – podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski.
Z kolei jak zauważa Kamil Całus, analityk ds. Mołdawii w Ośrodku Studiów Wschodnich, sukces PAS w Mołdawii jest ważny, ale nie powinien nam umknąć inny kluczowy fakt.
"Wyniki wyborów pokazują, że poparcie dla partii prorosyjskich lub sentymentalnych wobec sowieckiej przeszłości wynosi około 33 proc. Do tej grupy należą tylko Blok Patriotyczny, Nasza Partia (a i to nie w pełni) i Kongres Obywatelski w ramach Alternatywy. Pozostałe ugrupowania są prozachodnie lub nominalnie prozachodnie. Niektóre "proeuropejskie" partie to rosyjskie konie trojańskie, ale ludzie głosują na nie jako na zwolenników integracji z Zachodem. Wybory potwierdzają, że w Mołdawii nie ma już miejsca na samodzielnie rządzące prorosyjskie partie. Demografia robi swoje" – napisał Kamil Całus na platformie X (dawnym Twitterze).
W podobnym tonie wypowiada się Jerzy Marek Nowakowski. - Te wybory były tak ważne, bo pokazały, że sieroty po Związku Sowieckim zaczynają wymierać. To są już ludzie starzy, którzy jeszcze pamiętają i uważają, że za czasów Związku Radzieckiego było im dobrze. A teraz przyszedł czas na kolejne pokolenie, zdecydowanie bardziej prozachodnie. Widać ewolucję nie tylko w Mołdawii, ale też w Armenii i Gruzji. Wydaje się, że będzie to szło w tym kierunku na całym obszarze postsowieckim. Zwłaszcza że agresywność Rosji wystrasza potencjalnych sojuszników. Nawet tych, którzy mieli pozytywny sentyment do ZSRR. Myślę, że duży wpływ na wynik wyborów miał też trwający konflikt Ukrainy z Rosją – mówi WP Jerzy Marek Nowakowski.
I jak dodaje, zmiana dokonała się również w nastawieniu mieszkańców Mołdawii do Rumunii.- W tej chwili blisko połowa mieszkańców Mołdawii jest za zbliżeniem albo zjednoczeniem z Rumunią. 20 lat temu było to ok. 5 procent – przypomina były ambasador RP w Armenii i na Łotwie.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski