Wjechała prosto w centrum nawałnicy. "Pobiegłam po pomoc"
Samorządowcy z dużej części Polski szykują się nawalne opady deszczu, a na Podkarpaciu już szacują straty po nawałnicach. "Wszystko działo się tak szybko, że w sekundzie wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam po pomoc" - relacjonuje jedna z mieszkanek Dynowa, gdzie wiatr łamał drzewa jak zapałki.
IMGW ostrzegło we wtorek, że powiększa się obszar wystąpienia intensywnych opadów deszczu trzeciego stopnia. "Prognozowana suma opadów od 80 mm do 100 mm, a miejscami do 140 mm" - zapowiadają meteorolodzy, którzy szczególnie ostrzegają mieszkańców centralnej i południowej Polski.
Tymczasem w wielu gminach w Małopolsce i na Podkarpaciu już trwa szacowanie strat po nawałnicach, jakie przeszły tam w poniedziałek.
- Uszkodzonych jest kilka budynków gospodarczych i mieszkalnych w miejscowości Broniszów i Glinik. Przeważnie chodzi o zerwane dachy. Mieliśmy już kilkanaście telefonów w sprawie pomocy. Czekamy na wnioski od mieszkańców, wtedy poznamy dokładną skalę zniszczeń - słyszymy w Urzędzie Gminy Wielopole Skrzyńskie (woj. podkarpackie).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niszczycielskie burze na Podkarpaciu. Cztery osoby ranne
Rano wójt gminy Marek Tęczar informował, że zniszczone zostały także drogi. Ucierpiały również uprawy rolne, w szczególności rzepak i kukurydza. Wójt publikował także zdjęcia zniszczonych miejsc.
Minionej doby podkarpacka straż pożarna interweniowała w regionie aż ponad 1200 razy. W trakcie poniedziałkowych burz ranne zostały cztery osoby. Prąd poraził jedną osobę w powiecie mieleckim, a w Krośnie na głowę mężczyzny spadła dachówka z uszkodzonego dachu.
Nawałnica przeszła także nad gminą Dynów.
- Uszkodzonych zostało około 10 budynków i bardzo dużo drzew. Ucierpiały dwa parki, które są pod ochroną konserwatora zabytków - relacjonuje w rozmowie z WP wójt Dynowa Wojciech Piech.
Najgorzej było w Bachórzu, gdzie upadające drzewo spadło m.in. na samochód.
Chwile grozy przeżyła jedna z mieszkanek Dynowa, która opisała sytuację w mediach społecznościowych. Jak relacjonowała, jechała samochodem, kiedy spadły na nią gałęzie kasztanowca wraz z zerwanymi elementami dachów.
"Wszystko działo się tak szybko, że w sekundzie wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam po pomoc. W 30 sekund potworny podmuch wiatru właściwie nie wiadomo skąd zrzucił na ulicę gałęzie starych drzew i blachy budynków, zagradzając tym samym przejazd, całkowicie zablokował ulicę" - opisywała.
Za wsparcie podziękowała jednemu z księży, który podszedł i zapytał, czy potrzebuje pomocy. "Całe szczęście, że te gałęzie zatrzymały mnie 50 metrów wcześniej. Nie chcę nawet myśleć, jak mogło to się skończyć. Współczuję wszystkim, którzy doznali krzywd w tym dniu. Zniszczeń jest mnóstwo. Nie widziałam jeszcze tak gwałtownej i nagłej zmiany pogody" - dodała pani Kamila.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl