Watykańska modlitwa premiera Tuska
Gdy patrzyliśmy, jak kolejni reprezentanci
państwa polskiego, przystrojeni w czarną powagę, przyklękali przed
postacią w bieli, zastanawialiśmy się, co w tym momencie myśli
sobie pan premier? - przyznaje "Trybuna" piórem Jana Złotorowicza.
08.12.2007 | aktual.: 08.12.2007 02:26
Co mu się po głowie kołacze? Pewnikiem jakaś modlitwa... Wszak mówią, że on kuty jest na cztery nogi i dobrze wie, nie tylko jaki dobrać garnitur, ale też i jakie myśli. Może takie: moje tu pielgrzymowanie u stóp twoich składam panie. Najpokorniej, tak jak umiem, żebym na tym wyszedł w sumie dobrze, albo nawet jeszcze lepiej, bom naprawdę jest w potrzebie.
Kaczor knuje, Kurski szydzi, cierpię ojcze - każdy widzi. Nawet Nelly rodem z Azji i LiD cały przy okazji chcą upadku mego szczerze, więc tym bardziej w ciebie wierzę. Gdy ty zechcesz weisser vater rozewrze się piekła krater - niech pochłonie ich pospołu z lewa, prawa oraz z dołu. A ja razem ze Schetyną rządzić będę mą dziedziną.
Daj znać tedy wszystkim wrogom, że już mi naskoczyć mogą. Nie Kwaśniewscy, Millerowie - niech to biały ojciec powie, lecz ja jeden - Donald Tusk, usłyszę z twych słodkich ust: "Ja" - niech mu pan Bóg, co chce, da - czytamy w "Trybunie". (PAP)