Jak ustalili policjanci, właściciel samochodu późnym wieczorem przyjechał nim do znajomego na jedno z ursynowskich osiedli. Auto zaparkował obok wiaty śmietnikowej. Wyszedł na około 15 minut. Kiedy wrócił, zobaczył, że na przedniej masce, na dachu oraz na tylnej klapie bagażnika stoją cztery masywne pachołki drogowe. Każdy z nich ważył ok. 15 kg. Widocznie zarysowany został lakier samochodu, powstały też wgniecenia w karoserii. Mężczyzna zawiadomił policję o przestępstwie. Wycenił straty na około 5 tys. zł.
Policjanci w ciągu czterech dni ustalili, kim jest podejrzany i zatrzymali go. 53-latek tłumaczył, że był przekonany, że samochód jest jego kolegi. Zrobił to dla żartu. Nie miał zamiaru celowo uszkadzać auta.
- Teraz ze swojego zachowania będzie musiał wytłumaczyć się przed sądem, który może go skazać nawet na pięć lat więzienia i zobowiązać do naprawienia wyrządzonej szkody - przekazał oficer prasowy Komendanta Rejonowego Policji Warszawa II podkom. Robert Koniuszy.