W głowie premiera

Miałbym ochotę wejść, choćby na moment do głowy Jarosława Kaczyńskiego i rozpoznać, w którą stronę idzie jego myślenie o tym co dzieje się w PIS-ie i co za chwilę może się zdarzyć w Polsce.

W głowie premiera

18.04.2007 | aktual.: 26.11.2010 14:24

Może na przykład wygląda to tak : „Nowe wybory? Niby dlaczego oddawać władzę wrogom, skoro można ją utrzymać. Fakt, bylibyśmy bardzo silną opozycją i moglibyśmy z pomocą prezydenta paraliżować ruchy nowego rządu. Więcej, Platforma szybko spalałaby się w rządzeniu i zmniejszyłoby to szanse Tuska na prezydenturę, w związku z czym zwiększyłoby szansę Leszka na reelekcję. Ale oddawać władzę Tuskowi już dziś? Tuskowi i do tego komunistom? Lepiej nie.

Skoro Buzek i SLD dotoczyli się jakoś do końca kadencji, to i nam się uda. No tak, tyle, że AWS przestała po drodze istnieć, a lewica do dziś się słania. A przecież zawsze chciałem zbudować wielką chadecję. Co z tego pomysłu zostanie po następnych dwóch latach rządów? Lepiej nie myśleć. Trzeba spróbować myśleć pozytywnie. W końcu jest już CBA, skasowaliśmy WSI, telewizja i radio są nasze, w Trybunale Konstytucyjnym zmieniliśmy tyle ile się dało, lustracja ruszyła.

Pytanie – co chcemy zrobić dalej. Wiadomo, że z tymi trzema milionami mieszkań to była lipa. Z autostradami jest kiepsko. Z drugiej strony może właśnie nic wielkiego nie trzeba robić. 6 procent wzrostu gospodarczego mamy, a może i będzie 7%. Trochę to pachnie inflacją, ale spokojnie, to opanujemy. Mamy taką koniunkturę gospodarczą, że oddawanie władzy byłoby idiotyzmem. Nie po to czekaliśmy kilkanaście lat, żeby się teraz poddać. Jasne, wybory teoretycznie możemy wygrać, ale nie będzie już tak łatwo jak półtora roku temu. Trochę się nami zmęczyli.

Do diabła z tym Jurkiem. To, że obściskujemy się z Rydzykiem nie oznacza, że będziemy szli na jego pasku. Z drugiej strony cała awantura była niepotrzebna. Może nawet trzeba było głosować za wszystkimi poprawkami. Ci szaleńcy z LPR-u chcieliby zmienić ustawę antyaborcyjną, ale nic by z tego nie wyszło, bo przecież poprawki i tak by upadły. Powiedzielibyśmy, że wszystko przez PO i za dwa dni nikt by o sprawie nie pamiętał. Z drugiej strony chcieli upokorzyć Leszka.

Z Pałacu przychodzi projekt poprawek, a ci chcą go wyrzucić do kosza. Prezydentowi napluć w twarz? Nie mogłem tego puścić płazem. Może za bardzo obsztorcowałem Jurka i całą resztę, ale jakby im popuścić, to wszystko zaczęłoby pękać w szwach. Może zresztą dobrze, że Jurek sobie poszedł. Wszyscy gadają o nim i w tle zginął niby-sukces Giertycha. Ojciec dyrektor i tak Giertycha nie przytuli, więc prawą flankę mamy zabezpieczoną. Dobra, postanowione.

Przeforsujemy swojego marszałka. Jak Lepper się będzie stawiać, to mu przyłożymy zakazem kandydowania przez przestępców. Jak postawi się Giertych, przestraszymy go wyborami. Najważniejsze, żeby wziąć ten zakręt. Za chwilę wakacje, wszystko rozejdzie się po kościach, a we wrześniu zrobimy jakieś nowe otwarcie”.

Być może właśnie tak myśli Jarosław Kaczyński. A być może zupełnie inaczej.

Tomasz Lis specjalnie dla Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)