Urzędnicy z limuzyn do taksówek
Koniec z darmowymi przelotami i hotelami,
służbowymi telefonami i nagrodami. PO zapowiada likwidację
przywilejów dla urzędników państwowych. Eksperci mają wątpliwości,
czy da się tak skutecznie rządzić - pisze "Życie Warszawy".
06.07.2005 | aktual.: 06.07.2005 07:24
Liderzy Platformy kończą właśnie prace nad ustawą o sanacji życia publicznego. Zapowiadają, że jeśli wygrają wybory, będzie to jeden z pierwszych projektów, jakim zajmie się nowa Rada Ministrów. - Władza powinna być służbą publiczną a nie źródłem przywilejów - przekonuje kandydat PO na premiera Jan Rokita.
Przywileje stracą najwyżsi urzędnicy: ministrowie, dyrektorzy resortów i szefowie instytucji publicznych. Co to oznacza? Będą oni otrzymywali tylko pensje bez nagród i premii. Skróci się też lista osób z prawem do służbowych komórek i samochodów.
-_ Chcemy, aby państwowe auta przysługiwały tylko osobom chronionym przez BOR (prezydent, premier, marszałek, minister spraw zagranicznych, spraw wewnętrznych i administracji, obrony narodowej - red.), reszta będzie jeździć na własny koszt taksówkami albo prywatnymi samochodami_- wylicza Jan Rokita. Nie będzie też darmowych przelotów i hoteli oraz ulg, np. na przejazdy koleją. Wysocy urzędnicy będą też mieli zakaz przyjmowania podarunków - wykazywanych w rejestrze korzyści majątkowej - o wartości powyżej 500 zł.
Oprócz likwidacji przywilejów PO chce zaostrzyć kary dla urzędników łamiących prawo. Ustawa - na wzór amerykański - ma też wprowadzić instytucję prokuratorów specjalnych, którzy będą ścigać aferzystów ze styku polityki i biznesu.
Urzędnicy zarabiają znacznie mniej w porównaniu do wynagrodzeń w prywatnych firmach. Jak podał brytyjski dziennik "The Guardian", premier Marek Belka to najgorzej opłacany szef rządu w Europie (dostaje 10% tego, co pracownicy prywatnych firm na wysokich stanowiskach). Jan Rokita twierdzi jednak, że nie boi się odpływu kadry rządowej ani pogorszenia jakości pracy.
A co o pomyśle sądzi przyszły koalicjant? - W przypadku takich ustaw diabeł tkwi w szczegółach, więc najpierw musimy zobaczyć projekt, żeby coś o nim powiedzieć. Mam nadzieję, że to nie kiełbasa wyborcza PO - mówi Adam Bielan, rzecznik PiS. (PAP)