Upał w górach. Ostrzeżenia: turyści nie powinni pić wody z kranu
Zła jakość wody w kranach i problemy z odprowadzaniem nieczystości – tak wygląda sytuacja w większości kurortów górskich. O tym, na co szczególnie muszą uważać urlopowicze, zwracają uwagę kontrolerzy NIK i sami mieszkańcy miast na południu kraju.
Problem z dostępem do wody pojawia się, kiedy jest susza. – Upały, jakie ostatnio mieliśmy nie są kłopotliwe – zaznaczył pan Rafał, mieszkaniec Brennej (woj. śląskie). Tam, według lokalnych władz kłopoty, o których informuje Najwyższa Izba Kontroli są największe.
Woda koloru błota lub jej kompletny brak
Liczba chętnych do wypoczynku w górach znacząco przekracza możliwości miast. – Turystów przybywa znacznie szybciej niż rozbudowywana jest infrastruktura wodno-kanalizacyjna. Efekty w gminach turystycznych są opłakane – mówią kontrolerzy Izby.
NIK przestrzega, że woda w polskich górach bywa niezdatna do picia, a ścieków jest tak dużo, że mało kto już kontroluje liczbę i jakość szamb.
Oczyszczalnie natomiast, w sezonie turystycznym, nie zawsze doczyszczają ścieki na akceptowalnym poziomie.
Mieszkańcy Zakopanego mówią nam, że woda rzeczywiście jest fatalna. – Po każdej większej ulewie woda robi się żółta. Ma taki błotnisty kolor. I oczywiście pojawiają się pałeczki E. Coli, ale nie zawsze służby o tym informują – przyznaje nasz rozmówca.
Z kolei pan Rafał z Brennej, który prowadzi kemping i pole namiotowe, wskazuje na inny problem. – W niżej położonych gospodarstwach, kiedy brakuje wody, strażacy ją dowożą i wlewają do studni. Dzieje się tak wtedy, kiedy brakuje deszczu i mamy w mieście dużo turystów – relacjonuje. I dodaje, że sam ma wystarczające ujęcie wody. – Pozwala zaspokoić potrzeby gości i domowników – podkreśla.
Spokojny jest także burmistrz Ustronia. Przemysław Korcz w rozmowie z Wirtualną Polską podkreślił, że jego miasto jest na 3. miejscu jeśli chodzi o jakość infrastruktury sanitarnej. – Nasza gmina jest skanalizowana w 95 proc. Pozostałe 5 proc., gdzie problemy mogą się pojawić to są miejsca przy szczytach, np. Czantorii czy Równicy. Tam są rozsiane nieliczne gospodarstwa domowe i tam są przydomowe oczyszczalnie ścieków – wyjaśnił burmistrz Ustronia.
Kurort przygotował specjalny dokument, który określa, pod jakie aglomeracje ściekowe należy. – Mamy dwie: jedną na terenie miasta, druga jest w Skoczowie – wylicza Korcz.
Ustroń: dostęp do źródeł
Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, w wielu miejscowościach, np. w Bukowinie Tatrzańskiej okresowo liczba turystów nawet sześciokrotnie przekracza liczbę mieszkańców. W związku z dużym napływem turystów w sezonie letnim czy zimowym sieci wodno-kanalizacyjne w gminach na południu Polski są szczególnie narażone na przeciążenie.
Miesiące, kiedy turyści masowo ruszają w góry, skutkują też czasowymi brakami wody w kranie. Doświadczyło tego Zakopane, np. podczas ubiegłorocznego okresu bożonarodzeniowego. Podobnych problemów nie spodziewają się władze kurortów górskich w województwie śląskim.
– Ustroń zaopatrują w wodę "Wodociągi Ziemi Cieszyńskiej", które czerpią ze zbiornika w Wiśle Czarnym. Nasze miasto jest też u źródeł Wisły, więc jakość tej wody jest bardzo dobra. Więc nie ma tu dużego problemu. Pierwszym miastem w biegu rzeki Wisła jest miasto Wisła, które ma własną oczyszczalnię ścieków. Drugi jest Ustroń, także z własną oczyszczalnią. Trzeci Skoczów, w podobnej sytuacji – wymienia burmistrz Przemysław Korcz.
NIK: niezbędne są kosztowne inwestycje
NIK skontrolowała 17 gmin. Większości z nich zaleca "większe zaangażowanie w kształtowanie polityki inwestycyjnej", czyli rozbudowę i modernizację sieci wodociągowo-kanalizacyjnej.
Kontrolerzy chcą też wprowadzenia zmień w prawie, dzięki którym łatwiej będzie karać mandatami gminy, które nie dość często kontrolują stan czystości zbiorników z wodny i kanalizacji.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl