Tusk nie dał się "połknąć"
Ryzykują życiem, ochraniając polityków. BOR-owcy swoich pryncypałów dzielą na dwie kategorie: buców i tych, których można połknąć, czyli oswoić. Połknąć dają się prawie wszyscy - czytamy w tygodniku "Wprost".
02.11.2010 | aktual.: 02.11.2010 11:01
Donald Tusk, mimo rozpowszechnionego wizerunku brata łaty, w BOR jest znany jako chłodny i zdystansowany. Nie zgodził się, by funkcjonariusze BOR grali z nim w piłkę. "Połknąć" nie dał się też Grzegorz Schetyna. – Długo trzeba było szukać mu ludzi do ochrony. Nikt się nie palił, by z nim pracować – mówi były oficer Biura. Ale to wyjątki. Zwykle z "połknięciem" polityka nie ma problemu.
Po zabójstwie w łódzkim biurze PiS w BOR zaczęło brakować ludzi do obstawienia zainteresowanych. Biuro jedzie na kadrowej rezerwie, a funkcjonariusze wypracowują hurtowo nadgodziny. Wprawdzie w Biurze pracuje ok. 2 tys. ludzi, lecz bezpośrednią ochroną polityków zajmuje się tylko część funkcjonariuszy.