Trwa Rada Naczelna PSL
- Jeszcze w tym roku wejdzie w życie ustawa o ochronie ziemi przed niekontrolowanym wykupem - zapowiedział prezes PSL, wicepremier Janusz Piechociński na posiedzeniu Rady Naczelnej PSL. Zapowiadany wcześniej wniosek o odwołanie szefa ludowców jest mało prawdopodobny, bo - jak mówi jeden z nich - "sygnału do ataku" nie dał w piątek były prezes Waldemar Pawlak.
- Uzgodniliśmy w ramach koalicji, że jeszcze w tym roku wejdzie w życie ustawa o ochronie polskiej ziemi - powiedział Piechociński. Dodał, że eksperci PSL przejrzeli podobne normy obowiązujące w państwach UE, aby były to "cywilizowane, nowoczesne, europejskie i konstytucyjne rozwiązania, które będą szczelnie chronić polską ziemię przed wykupem i niekontrolowaną sprzedażą".
Chodzi o projekt ustawy regulującej obrót ziemią po 2016 r., kiedy skończy się okres ochronny na swobodny obrót ziemią w Polsce i obcokrajowcy będą mogli kupować grunty rolne bez wymaganego obecnie zezwolenia. Projekt ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego autorstwa PSL już został złożony w sejmie.
Prezes PSL zapowiedział też, jak mówił, również uzgodnione z PO wpisanie do konstytucji zapisu, że Lasy Państwowe są wartością szczególną i chronioną. Wyraził nadzieję, że zmianę poprze nie tylko koalicja, ale i inne ugrupowania, w tym PiS.
Odwołają Piechocińskiego?
Według informacji PAP porządek obrad rady nie został poszerzony o zapowiadane wcześniej przez część ludowców wnioski o odwołanie prezesa partii i zmiany w Naczelnym Komitecie Wykonawczym PSL. Temat możliwego wniosku o odwołanie Piechocińskiego pojawił się w ciągu tygodnia po tym, jak wycofał się on ze swojej zapowiedzi, że sam odda się pod ocenę Rady. Piechociński zapowiedział w połowie czerwca, że na kolejnym posiedzeniu Rady podda się ocenie jej członków i przeprowadzi procedurę wotum zaufania dla NKW. W ostatni poniedziałek wycofał się jednak ze swojej deklaracji.
Jeden z ludowców powiedział, że "sygnału do ataku" nie dał w piątek były prezes Waldemar Pawlak. - Byliśmy w gotowości, ale okazało się, że Waldek po okresie aktywności znowu się wycofał - wyjaśnił jeden ze stronników b. szefa PSL.
Spekulacje na temat możliwego powrotu Waldemara Pawlaka na fotel szefa PSL zaczęły się po tym, jak 11 lipca - wbrew stanowisku swojego klubu - zgłosił wniosek o odłożenie głosowania nad wotum nieufności dla szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Pawlak domagał się informacji prokuratora generalnego i premiera na temat przeprowadzonego dzień wcześniej przeszukania w biurze poselskim Jana Burego. Wywołało to oburzenie znacznej części ludowców, którzy twierdzili, że zbieżność dat nie mogła być przypadkowa.
Piechociński podkreślił w przemówienia na Posiedzeniu Rady Naczelnej, że "nie będzie zgody PSL na podsłuchy i haki w polityce, a także na to, by ktoś "za plecami polityków i demokracji podejmował brzemienne dla funkcjonowania państwa decyzje".
Ludowcy będą oczekiwali - jak zaznaczył - że prokuratura i CBA będą "na tyle, na ile jest to możliwe na obecnym etapie" informowały o tej sprawie.
- Bez wyjaśnienia tych spraw nad polskim życiem publicznym przez lata będzie ciążyła niepewność - mówił prezes PSL.
Szef PSL skomentował też publikacje prasowe dotyczących finansów PSL i powiedział, że "w ciągu ostatnich tygodni" obserwuje "przyciąganie uwagi" na PSL. - Nie mówimy już o jednych i drugich taśmach, ale mówimy o tym, dlaczego Piechociński płaci na swoją partię 400 zł - mówił, nawiązując do składki na partię, którą odprowadza jako poseł.