To GROM uwolnił Polaka
Polscy komandosi z jednostki specjalnej GROM brali udział w akcji uwolnienia z rąk irackich porywaczy dyrektora bagdadzkiego biura wrocławskiej firmy budowlanej "Jedynka" Jerzego Kosa - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza". Akcja była wynikiem współpracy z Amerykanami.
Kosa porwano tydzień temu. Do bagdadzkiego biura firmy wtargnęło kilku napastników. Uprowadzili Kosa i jego współpracownika Radosława Kadriego, który jednak zdołał uciec. Motywy ich porwania są wciąż niejasne.
We wtorek o uwolnieniu dyrektora biura, a także porwanych w kwietniu trzech Włochów, poinformował dowódca wielonarodowej dywizji w Iraku generał Mieczysław Bieniek. Nie ujawnił jednak, jak do tego doszło. "Gazeta Wyborcza" dowiedziała się, że iracka policja krótko po porwaniu ustaliła krąg podejrzanych. Przez kilka dni trwały negocjacje w sprawie uwolnienia zakładników. Dziennik nieoficjalnie dowiedział się, że rodziny porwanych z Polakiem irackich ochroniarzy na własną rękę zapłaciły okup za ich zwolnienie.
W tym czasie Amerykanie - poprzez podsłuch telefonów komórkowych i sowicie opłacanych informatorów - ustalili miejsce przetrzymywania trzech Włochów w miejscowości Ramadi. Wówczas okazało się, że z Włochami jest i Polak. Amerykanie ustalili z Włochami i Polakami, że to oni będą odbijać swych rodaków. GROM od początku o to zabiegał.
We wtorek nastąpił atak. Podczas akcji Włochów doszło do szarpaniny i bijatyki z ubrojonymi Irakijczykami, choć - nie jest pewne, czy byli to porywacze, czy przypadkowi ludzie znajdujący się obok kryjówki. Polacy zakończyli akcję uwolnienia Kosa bez jednego strzału.