Telewizory rozbite przed Sejmem
Kilka odbiorników telewizyjnych potłukli uczestnicy protestu przeciwko projektowi nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Protest odbył się przed Sejmem w czwartek. Zorganizowany został przez stowarzyszenie Koliber.
Jesteśmy przeciwko nowelizacji ustawy o radiofonii. Godzi ona w wolność słowa, zakazuje koncentracji oraz stawia w uprzywilejowanej pozycji telewizję państwową - powiedział Stanisław Wojtera, prezes stowarzyszenia Koliber. Według niego, niesprawiedliwe jest również obowiązkowe obciążenie abonamentem telewizyjnym, gdyż wiele osób nie ogląda telewizji publicznej, tylko prywatną, za którą musi dodatkowo płacić.
Przed Sejmem zorganizowano happening w postaci talk-show. W programie "Telewizja publiczna" wypowiedziały się trzy osoby, które znienawidziły swoje telewizory.
Co włączę telewizor, to widzę Leszka Millera. Nie mogę też oglądać Monitora Rządowego ani Miller-expressu - mówił zdesperowany Krzysztof. Panie, włączam telewizor, a tam naga Aleksandra Jakubowska - ja tam, panie, tego oglądać nie mogę - przekonywał.
Jestem młodym pracownikiem naukowym. Dużo czasu spędzam w bibliotece. Ale wszystkie informacje bieżące pobieram z Internetu, bo co włączę telewizor, to widzę Millera, Millera i znowu Millera - żalił się Wojciech.
Gdy prowadzący "program" poinformował uczestników, że nowelizacja ustawy o radiofonii nic nie zmieni na lepsze, a tylko pogorszy sprawę, uczestnicy wzięli telewizory i je rozbili. No to teraz będą mieli pięciu abonentów mniej - mówili (rozbito bowiem 5 telewizorów).
Do protestującej grupki wyszła posłanka Platformy Obywatelskiej, Zyta Gilowska, która zapowiedziała, że jej klub będzie walczył o odrzucenie projektu nowelizacji. (jask)