PolskaTanie danie. I niech tak zostanie!

Tanie danie. I niech tak zostanie!



Pod koniec grudnia do szkół dotarły z Ministerstwa Edukacji sygnały, że od 1 stycznia miasta nie będą mogły dopłacać do uczniowskich obiadów. Dlaczego? Ponieważ przy zmianach w ustawie o systemie oświaty wykreślono zapis o dofinansowywaniu obiadów przez samorządy.

Tanie danie. I niech tak zostanie!

W Katowicach z obiadów korzysta ponad 7 tys. dzieci, z czego 60 procentom przysługuje bezpłatny posiłek, finansowany przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Miasto chce dopłacać, ale nie może ze względu na wykreślenie zapisu w ustawie.

- Wszystko wskazuje na to, że obiady podrożeją do 5 zł. Zastanawiamy się w jaki sposób obniżyć koszty. Najprawdopodobniej ogłosimy przetarg na usługi dowożenia posiłków - informuje Waldemar Bojarun, rzecznik prasowy Urzędu Miasta. Na pomoc będą mogli liczyć nadal ci wszyscy, którym pomaga MOPS.

Wciąż będziemy przelewać szkołom pełną kwotę. Rocznie udaje nam się nakarmić 5 tys. osób - informuje Małgorzata Trzęsimiech, zastępca dyrektora katowickiego MOPS-u.

Ale... o ewentualnej podwyżce mówią tylko urzędnicy z Katowic. W reszcie gmin sytuacja nie ulegnie zmianie. Z informacji jakich udzielił nam Bogusław Szopa, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Siemianowicach, obiady wciąż dotowane będą przez gminę.

- Nie możemy zmieniać cen, ponieważ sporą część dzieci pozbawilibyśmy w ten sposób jedynego ciepłego posiłku w ciągu dnia - informuje Szopa. Urzędnicy wzięli także pod uwagę duży procent bezrobocia w gminie. - Czekamy na nowe rozporządzenie Ministerstwa Edukacji Narodowej, które ureguluje poprzednie uchybienie w ustawie - dodaje naczelnik.

W Siemianowicach w szkołach i przedszkolach działają 22 stołówki. W przedszkolach obiady spożywa około 720 maluchów. W szkołach 1.640 uczniów. Obiad w szkołach kosztuje od 2,20 do 2,50 zł.

Podobne stanowisko zajmuje Chorzów. - Wszystko zaczęło się od artykułu jednej z prawnych gazet, która podważyła prawne kompetencje gmin w finansowaniu obiadów. Ale to jakieś nieporozumienie. U nas obiady nie podrożały. Wszystko jest po staremu i dale będziemy je dofinansowywać - mówi Sylwia Lukoszek, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta.

W Chorzowie obiady wciąż można kupić w cenie od 2 do 2,70 zł. Obiady za 2,50 zł spożywają uczniowie Gimnazjum nr 5 im. J. Lompy w Chorzowie. - 90 procent dzieci ma dofinansowanie z opieki społecznej, dla 15 uczniów pieniądze przekazuje gmina. Z tego co pamiętam ceny nie zmieniły się u nas od dwóch lat - informuje Donata Pochawa, tutejsza intendentka.

Z informacji jakie przekazała nam Danuta Szary z Wydziału Zdrowia, Chorzów na dożywianie dzieci przeznacza około mln zł rocznie. W rezultacie dożywionych jest 2 tys. dzieci miesięcznie.

W Bytomiu również nic się póki co nie zmienia. - Program dożywiania jest obowiązkowy dla każdej gminy, a więc jeśli nie w stołówce szkolnej to gdzie? - mówi Stefania Wawer, naczelnik Edukacji Urzędu Miejskiego. Bytomiu 50 procent kosztów pochodzi z Ośrodka Pomocy Rodzinie. Na jednego ucznia przypada dzienna kwota 1,30 zł. Z tego udaje się ugotować nie podwieczorek, ale dwudaniowy posiłek!

Podobne stanowisko zajmuje Ruda Śląska (obiad wciąż kosztuje 3,50 zł), Piekary Śląskie i Świętochłowice. W Mysłowicach na pewno nic nie zmieni się do ferii zimowych. Później podwyżki nie są wykluczone.

Szkolny jadłospis

W chorzowskim gimnazjum dzieci nie narzekają na jadłospis. Jest tanio i smacznie: zupa kalafiorowa z kaszą manną na rosole z zieloną pietruszką i warzywami, jajko sadzone, ziemniaki puree, marchewka na gęsto z groszkiem, zasmażana na maśle i kompot z czarnej porzeczki.

Aleksandra Ślifirska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)