tłit(strona 181/198)

- Cieszę, się, że Barbara Nowacka do nas dołączyła. To pokazuje, że mamy szansę zmienić podejście Koalicji Obywatelskiej do pewnych rzeczy, dzięki temu, że zwiększy się środowisko progresywne, które reprezentuje Nowoczesna - mówiła Katarzyna Lubnauer w programie "Tłit". Pytana o szczegóły porozumienia i o to, co z Grzegorzem Schetyną obiecali Nowackiej, odpowiedziała: "Bardzo prostą rzecz - demokratyczne państwo, obronę samorządów, wartości, które Barbara Nowacka również podziela". Dopytywana, czy chodzi np. o związki partnerskie, Lubnauer wskazała, że porozumienie dotyczy na razie wyborów samorządowych. Dodała jednak, że "są rozmowy" o współpracy na przyszłość.

Czy Koalicja Obywatelska powinna przekonać Roberta Biedronia do współpracy przy okazji następnych wyborów? - Widzę zadanie dla niego, by spróbował skonsolidować lewicę - kolegów: Zandberga i Czarzastego. Jeśli tyle się mówi o potrzebie lewicy w Polsce, to dziwne, że mamy aż tyle środowisk, które nie potrafią się ze sobą dogadać - mówiła Katarzyna Lubnauer w programie "Tłit". Czy ma żal, że Biedroń idzie swoją drogą? - Mamy wybory samorządowe i nie można abdykować, wyjść z założenia, że je ominę, udać, że nie istnieją. Te wybory decydują o codziennym życiu wielu Polaków - przekonywała.

"Że niby jakieś 'kobiety pokonają PiS', który zbliża się do firanek posłanki Lubnauer? Że niby tą walącą w sejmową trybunę piąstką? Że niby ta, co szuka Marszałka na sali sejmowej, czy ta co kłamała o Petru? Póki co, kobiety, to 'obaliłyście' własną partię..." - napisała na Twitterze posłanka PiS Krystyna Pawłowicz. Do jej słów odniosła się w programie "Tłit" szefowa Nowoczesnej. - Tu jest pewna przenośnia. Chodzi o to, że działania PiS-u, np. kwestie związane z prawami kobiet, powodują, że mamy poczucie, iż zaczyna się wtrącać w życie kobiet - tłumaczyła Lubnauer. Prowadzący program Marek Kacprzak przypomniał, że również posłowie Nowoczesnej przesądzili o losie projektu "Ratujmy Kobiety". - Wszyscy sami się ukarali. Byłam wściekła. Złożyliśmy potem ustawę liberalizującą dostęp do aborcji - mówiła Lubnauer. - Jeśli ktoś decyduje o tym, jak mamy żyć, to tak jakby zaglądał nam za firankę, jakby zaglądał nam do łóżek - przekonywała. Podkreśliła, że sprawy kobiet mogą zdecydować o wynikach wyborów w tym i w następnym roku.

Wiceszef PE komentował w programie "Tłit" rozkręcającą się kampanię wyborczą. Zgodnie z zapowiedziami, prezes PiS miał ruszyć w Polskę. Inicjatywę przejął jednak premier Mateusz Morawiecki. - Wszyscy wiemy, że prezes ma pewne kłopoty ze zdrowiem. Nie są zasadnicze, ale wymagają terapii - stwierdził. Dodał, że lansowana przez opozycję teza o jednowładztwie Kaczyńskiego jest "kompletnie szalonym, oderwanym od życia" opisem sytuacji w Polsce. - Mamy przecież koalicję. Jarosław Kaczyński jest przywódcą największej partii, opinie się ścierają - komentował wiceszef PE. W jego ocenie, Morawiecki ma silną pozycję w rządzie i duży autorytet jako premier, ale nikt nie mówi o następcy Kaczyńskiego. Przyznał przy tym, że prezes zastanawia się, kto mógłby przejąć po nim schedę. - Jeśli ktoś jest odpowiedzialny, zastanawia się, jaka będzie Polska za 30 lat - podkreślił Krasnodębski.

Wiceszef PE Zdzisław Krasnodębski komentował w programie "Tłit" pogłoski, jakoby Antoni Macierewicz miał zostać nowym szefem NiK. - Nie mogę potwierdzić, ani zaprzeczyć. Nie mam na ten temat informacji. Ale jako odbiorca plotek uważam, że byłaby to ciekawa rola - jest konsekwentny, bezkompromisowy, uczciwy, niezależny. Osobiście, nie miałbym nic przeciwko temu, by odgrywał tak ważną rolę - mówił. - PiS ma problem z Macierewiczem? - pytał Marek Kacprzak. - Nie, dlaczego? Macierewicz to postać, której nikt z historii nie wygumkuje. Jest popularny wśród części naszego elektoratu, ceniony. PiS jest bardzo dużą partią, ma różne skrzydła, odcienie, ale też wspólny cel - zapewnił Krasnodębski.

- Jeśli będzie wyrok, powinniśmy go respektować. Szef MSZ ma rację i powołuje się na premiera. Miejmy nadzieję, że jego uzasadnienie nie będzie budziło wątpliwości - powiedział wiceszef PE Zdzisław Krasnodębski w programie "Tłit". Podkreślił przy tym, że na razie "nie wiemy, jak się potoczy cały proces", "sprawa jest trudna", a od każdego wyroku można się odwoływać.

Szef Rady Europejskiej zaprezentował w internecie plany na jesień. Informacji towarzyszy wideo, którego głównym bohaterem jest właśnie Tusk. Komentatorzy porównują go do "trailera", którym nie powstydziłaby się najlepsza hollywoodzka produkcja. Z filmem zapoznał się na antenie WP wiceszef PE Zdzisław Krasnodębski. - To spot, pewna reklama, jak innych produktów. Tak reklamuje się dziś polityka - stwierdził w programie "Tłit". Europoseł odniósł się również do słów szefa PO Grzegorza Schetyny, który w czwartek w rozmowie z WP wycofał się ze wcześniejszych deklaracji ws. Tuska. Były premier miał być pewnym kandydatem zjednoczonej opozycji na prezydenta. - Tusk będzie patrzył jaka jest sytuacja. Jeśli PO przegra wybory, nie zdecyduje się na kandydowanie - ocenił Krasnodębski. Stwierdził też, że Tusk "znacznie lepiej" czuł się jako polityk w kraju, niż w UE.

IPN cenzuruje tablicę ku czci Bronisława Geremka. Nie chce określeń "Europejczyk" oraz "współtwórca demokratycznej Polski". - To absolutnie haniebne - komentował szef PO Grzegorz Schetyna w programie "Tłit". Podkreślił, że sprawa nie dotyczy jednak tylko profesora - jego "spektakularny" przykład jest "symbolem". - Mam wrażenie, że wszystko zaczęło się w 2015 r. Wtedy odzyskaliśmy niepodległość, całej historii po '89 nie było, zostało wygumkowane, ma być schowane do szuflady - ironizował Schetyna. - Co takiego zrobił Geremek PiS-owi? - pytał Marek Kacprzak. - Nie wiem, a co zrobił Wałęsa? Memy pokazują, że Kaczyński był wyniesiony ze stoczni. Oni chcą pisać swoją historię, prawdziwa im nie odpowiada, dlatego chcą ją zniszczyć - odpowiedział szef PO.

W poniedziałek Małgorzata Wassermann podjęła decyzję o zmianie terminu przesłuchania przewodniczącego Rady Europejskiej przed komisją ds. Amber Gold. Nie ustalono jednak jak dotąd innej daty. W programie "Tłit" szef PO Grzegorz Schetyna ocenił, że Wassermann "przestraszyła się" Tuska. - Zdała sobie sprawę, że tam nic nie ma, to jeden wielki fejk - ta komisja, to uderzenie w Tuska. Wie, że skompromitowałaby ją ta rozmowa przed wyborami. Dlatego przerzuca termin. To jest żałosne, mówiąc najdelikatniej jak można - stwierdził Schetyna.

Kilka dni temu szef PO Grzegorz Schetyna ogłosił, że Donald Tusk będzie kandydatem zjednoczonej opozycji na prezydenta. Teraz, w programie "Tłit", przedstawia sytuację w nieco innym świetle. - Powiedziałem, że z natury rzeczy Tusk jest osobą, że mógłby być kandydatem. Mówię ostrożnie, bo to wypadkowa wielu rzeczy - wyborów samorządowych, europejskich, parlamentarnych, jego decyzji po zakończeniu mandatu w PE - oznajmił. Dopytywany o to, kiedy ostatnio rozmawiał z Tuskiem, powiedział, że w czerwcu, w Brukseli. - Ma swoje sprawy, problemy. Jest odpowiedzialny za ważne rzeczy - podkreślił. Czy namawia Tuska do startu? - To nie byłoby uczciwe, bo wcześniej muszę poprowadzić Koalicję Obywatelską do zwycięstwa w wyborach samorządowych, wygrać wybory do PE, trzeba odsunąć PiS od władzy, wygrać wybory do Sejmu i Senatu. Potem mogę powiedzieć: "Donald, jest taka sprawa, są wybory prezydenckie...". Ale to będzie w grudniu 2019 r., kiedy Tusk zakończy kadencję - mówił Schetyna. A jak się nie będzie Tuskowi chciało? Sikorski? - Nie myślę o tym dzisiaj, pierwszy krok to samorząd - podsumował szef PO.

"Niech Grzegorz się nie maże, że ja nie chcę od niego odebrać telefonu" - powiedział niedawno Robert Biedroń do szefa PO. W programie "Tłit" Schetyna zareagował śmiechem. - Nie dzwonię do Biedronia. Zacznę, jak zacznie robić politykę, czyli - słyszałem - w lutym. Nie dzwonię, bo nie ma tematu. Są konferencje, zapowiedzi. Jak będzie polityka, jest szansa na rozmowę - komentował. Jak dodał, Biedronia "nie interesują wybory samorządowe, nastawiony jest na wybory europejskie". - Moje 100 proc. aktywności - podkreślał Schetyna - to właśnie wybory samorządowe. Czy zazdrości Biedroniowi? - W polityce ważne są wyniki wyborów, a nie entuzjazm na konferencjach prasowych, nawet najbardziej uznanych dziennikarzy - odparł.

Żeby znaleźć się na listach Nowoczesnej, trzeba będzie zapłacić od 500 do 3000 zł. - Jak to przeczytałam, byłam zszokowana. To w zasadzie haracz. Jeśli nie zapłacisz, nie wystartujesz - komentowała była posłanka tego ugrupowania Joanna Scheuring-Wielgus w programie "Tłit". W jej ocenie, Nowoczesna nie radzi sobie z finansowaniem partii. Czy to definitywny koniec? - Dla mnie on nastąpił 9 maja, kiedy odchodziłam z Nowoczesnej. To dla mnie miłe wspomnienie. Niech zajmują się sobą, ja sobą i idźmy do przodu - podsumowała posłanka.

- W Pałacu źle się dzieje, odkąd pojawił się tam prezydent Andrzej Duda. Stwierdzam to z przykrością. To trzeci rzecznik, nie zanosi się na to, że chmara ludzi będzie pukała do drzwi i mówiła: "halo, halo, chcę być twoim rzecznikiem". Ewidentnie widać, że Duda ma bardzo poważny problem, w Pałacu panuje chaos - mówiła w programie "Tłit" Joanna Scheuring-Wielgus, komentując dymisję Krzysztofa Łapińskiego. - Patrzyłam zawsze z podziwem, jak gimnastykował się i tłumaczył zawiłości w Pałacu. Nie dziwię się, że ucieka z tonącego statku. Bo jakie Andrzej Duda ma osiągnięcia? Jest narciarzem, który udaje, że po skończeniu prawa zna się na prawie. Nie zasługuje na urząd prezydenta - kontynuowała. Scheuring-Wielgus podkreśliła, że "widać jaka jest popularność Andrzeja Dudy". - Gdziekolwiek się nie pojawi, ludzie protestują, gwiżdżą, buczą. Nie jest to osoba, do której ludzie mają szacunek - podsumowała.

Antoni Macierewicz ma zostać nowym szefem NiK. "Gazeta Wyborcza" donosi, że zgodę wyraził już Jarosław Kaczyński. - To mnie nie dziwi. Macierewicz został schowany i niezagospodarowany. Intratne stanowisko świadczy o tym, że relacja między nim a Kaczyńskim jest bardzo ciekawa. Zawsze powtarzam, że mają coś na siebie - jeden na drugiego. To aż niemożliwe, by Kaczyński się na to godził. Mamy zagadkę - komentowała Joanna Scheuring-Wielgus w programie "Tłit". - To zadziwiające, wszyscy powinni się bać - dodała.

Joanna Scheuring-Wielgus pytana była w programie "Tłit", czy Robert Biedroń ucieka przed aferą pedofilską w Słupsku. W piątek ogłosił, że nie będzie się kolejny raz ubiegać o urząd prezydenta. - Mam mocne stanowisko w tej sprawie. Pedofilia powinna być wypalana żelazkiem. Jeśli ktoś dopuścił się takich czynów, reakcja powinna być natychmiastowa. Jeśli wymagamy jej od hierarchów kościelnych, powinniśmy też od włodarzy miasta. W polityce jest tak, że jeśli się nie skomentuje czegoś od razu, to potem to się za kimś ciągnie. Niech Biedroń się nie dziwi, że dziennikarze go o to pytają. Reakcja powinna być od razu, w maju, zdecydowana. Wtedy nie byłoby o czym dziś rozmawiać. Czujność go zawiodła i to za nim idzie. Szkoda - mówiła posłanka.

Jak wygrać z PiS-em, który "jedzie jak walec"? - Jak wygrać z partią notorycznych kłamców? Po prostu pokazywać prawdę. Prawdziwym znakiem PiS jest walenie swoich oponentów w twarz. Wystarczy krzyknąć: "konstytucja" i urzędnik zatrudniony przez PiS biegnie i leje kobietę w twarz - mówił Andrzej Rozenek (SLD) w programie "Tłit". - Nie ma litości dla takich polityków. PiS powinno być obnażane we wszystkich możliwych programach (...) Trzeba uświadamiać ludziom, dokąd nas prowadzi - na manowce UE. Jeśli Polakom zależy, by Polska nadal liczyła się w świecie, była szanowana i bezpieczna, musimy natychmiast tym ludziom podziękować. PiS zabrało nam m.in. część wolnych mediów, autorytet międzynarodowy, sprawiedliwość i wolność obywatelską - dodał.

- Ciężko się przebić przez potok populizmu, kiełbasy rozdawane na ulicach i jabłka. Staram się informować obywateli o tym, co rzeczywiście można zrobić w Warszawie. Znam budżet, wiem, jakie są możliwości, jakie inwestycje są rozpoczęte i wymagają pieniędzy. Być może ten brak populizmu powoduje, że mój program nie przebija się tak, jak powinien - mówił kandydat SLD na prezydenta Warszawy Andrzej Rozenek w programie "Tłit". Skomentował również rozbuchane propozycje swoich rywali ws. rozbudowy metra. - To uwłaczające dla warszawiaków. Traktowanie wyborców jak dzieci, i to w młodym wieku, które uwierzą w każde głupstwo, nie przystoi (...) Fala populizmu wylewa się z obu sztabów wyborczych. Rozsądni obserwatorzy, którzy na to patrzą, szukają alternatywy. Wierzę, że mój program jest taką alternatywą - mówił Rozenek. Kandydat SLD zapowiedział, że "w żadnym wypadku nie poprze kandydata PiS". - Na razie nie ma mowy o przekazywaniu poparcia w II turze. Chcę do niej wejść z Patrykiem Jakim. Mogę go pokonać - podkreślił Rozenek.