Norwescy urzędnicy mieli pełne prawo puścić z torbami początkujących polskich przedsiębiorców. Rozpoczynając inwestycję narobili zamieszania w urzędzie skarbowym, firmie energetycznej i nadzorze budowlanym. W gminie uznano jednak, że "robią więcej dobrego niż złego" i trzeba im pomóc.