Szokująca usługa dla klientów
Rosjanie potrzebują 20 minut, Koreańczykom wystarczy 10. Wierzą, że wystarczy zakopać kogoś żywcem, żeby odżył psychicznie - czytamy w "Fokusie".
28.02.2011 | aktual.: 28.02.2011 11:21
W internecie są firmy, oferujące "Pogrzeb wojownika", "Pogrzeb szamana" lub "Zakopywanie metodą Castanedy". Jak już ochotnik będzie zdecydowany, po zapłaceniu za pogrzeb jedzie z organizatorami do lasu. Tak sam musi sobie wykopać grób. Potem wchodzi do wodoszczelnego worka, a do ust bierze wąż ogrodowy, dzięki któremu będzie oddychał.
Klient jest zakopany pod ziemią. Nic nie widzi i nie może się ruszać. Leży tak średnio 20 minut. Organizatorzy twierdzą, że odcięcie od świata, przytępienie zmysłów i strach powodują, że człowiek odkrywa na nowo piękno życia.
Psychiatrzy są przerażeni tymi praktykami, ale chętnych, by pogrzebać się żywcem nie brakuje.
W Korei Południowej pochówek kosztuje 25 dolarów i nie ma żadnego zakopywania, tylko położenie się na 10 minut w nowiutkiej, dobrze wyheblowanej trumnie. Ale najpierw jest jeszcze czterogodzinna ceremonia. - Trzeba zrozumieć, po co się tu przyszło i chcieć rozpocząć życie od nowa - mówi 39-letni Jung Joon, dyrektor Coffin Academy. - Tutaj przychodzi się umierać, żeby nauczyć się żyć - ogłasza się.