Starcia na Zachodnim Brzegu
Izraelscy żołnierze rozpędzają gazem łzawiącym młodych Palestyńczyków (PAP)
W starciach izraelsko-palestyńskich na Zachodnim Brzegu Jordanu
zginęło co najmniej 10 Palestyńczyków, sześciu w obozie uchodźców w Dżeninie.
Większość zabitych to aktywiści Islamskiej Dżihad i Hamasu - podały źródła w Jerozolimie.
W obozie uchodźców palestyńskich w Dżeninie przez kilka godzin trwała wymiana ognia między oddziałem armii izraelskiej a aktywistami Dżihadu, ukrywającymi się w jednym z domów. Dziś o świcie do akcji włączyły się izraelskie siły pancerne. Najpierw zestrzelono snajpera, później zabito pięciu działaczy, ukrywających się w środku. Na miejscu izraelski oddział znalazł skład karabinów maszynowych i amunicji. W akcji uczestniczyły też trzy izraelskie śmigłowce.
W czwartek wieczorem oddziały izraelskie weszły do wioski Tamun pod Dżeninem w poszukiwaniu ukrywających się tam rzekomo działaczy innej palestyńskiej organizacji - Hamasu. W strzelaninie zostało zabitych czterech lub pięciu Palestyńczyków. W Jerozolimie podano, że czterech z nich znajdowało się na liście osób, pilnie poszukiwanych przez wywiad izraelski.
Bezpośrednio po najeździe armii na Tamun, główny negocjator palestyński Saeb Erekat zaapelował do "społeczności międzynarodowej" o natychmiastową interwencję w celu powstrzymania akcji Izraela, który "do własnych celów usiłuje wykorzystać kryzys iracki, realizując swoje agresywne plany na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy".
W czwartek w Waszyngtonie sekretarz stanu USA Colin Powell obarczył Palestyńczyków winą za impas w procesach pokojowych na Bliskim Wschodzie.
"Głównym problemem jest fala przemocy i terroryzmu, za którą odpowiedzialni są Palestyńczycy, atakujący państwo Izrael" - powiedział Powell.