Sri Lance grozi wojna domowa
W walkach, toczących się od tygodni na
północnym wschodzie Sri Lanki, zginęło w ciągu ostatnich sześciu
dni co najmniej 185 ludzi - podano w stolicy kraju
Kolombo. Tego samego dnia walczący z siłami rządowymi tamilscy
rebelianci ostrzegli przed wojną domową, mogącą ogarnąć całą
wyspę.
Do zaciętych starć między siłami rządowymi a rebeliantami - Tamilskimi Tygrysami - dochodzi na Półwyspie Dżafna na północnym krańcu wyspy. Wśród zabitych - przyznało dowództwo armii - jest co najmniej 35 żołnierzy.
Ugrupowanie separatystyczne Tygrysów-Wyzwolicieli Tamilskiego Ilamu (LTTE) przedstawia inne dane. Według strony tamilskiej, zginęło tylko 12 bojowników LTTE - pozostałe ofiary to żołnierze sił rządowych.
Twierdzenia stron trudno zweryfikować, ponieważ teren pozostaje zamknięty dla cudzoziemców. Z powodu walk wycofali się stąd też obserwatorzy ONZ, od 2002 r. nadzorujący łamany obecnie przez strony rozejm.
W wywiadzie, udzielonym agencji Reutera, kierujący politycznym skrzydłem ugrupowania Tygrysów-Wyzwolicieli Tamilskiego Ilamu (LTTE) S.P. Thamilselvan wyraził w imieniu ugrupowania gotowość nawiązania rozmów z rządem w sprawie wstrzymania działań wojennych - ostrzegł też, iż jeśli do tego nie dojdzie, wojna domowa może ogarnąć całą Sri Lankę, nie tylko tereny tamilskie.
LTTE jest gotowa do rozmów. Perspektywa wznowienia takich rokowań byłaby jednak lepsza, gdyby rząd Sri Lanki wstrzymał ataki armii - zastrzegł.
Separatyści - Tygrysy-Wyzwoliciele Tamilskiego Ilamu - od 1983 roku walczą o utworzenie niezależnego państwa na północy i wschodzie Sri Lanki (dawnego Cejlonu), gdzie Tamilowie - w przeciwieństwie do syngaleskiej reszty kraju - stanowią większość. Od tego czasu w walkach zginęło 65 tys. ludzi.