Sprawa Blidy: prokurator nagle zniknął
Dwa dni przed śmiercią Barbary Blidy do Ministerstwa Sprawiedliwości przesłano zarzuty, które miano jej przedstawić. Prokurator, który oceniał, czy są prawidłowe, został odsunięty od sprawy. Informacje ujawnione podczas czwartkowego posiedzenia komisji śledczej badającej okoliczności śmierci byłej posłanki SLD, mogą mieć duże znaczenie dla wyjaśnienia tej sprawy - podaje "Gazeta Wyborcza".
31.10.2008 | aktual.: 31.10.2008 10:05
Blida popełniła samobójstwo 25 kwietnia 2007 r., gdy do jej domu z prokuratorskim nakazem wkroczyła ABW. W czwartek posłanka Danuta Pietraszewska (PO) powiedziała, że już dwa dni wcześniej do Ministerstwa Sprawiedliwości przesłano z prokuratury w Katowicach projekty zarzutów w dwóch różnych sprawach: ustawienia przetargów na maszyny górnicze i korupcji w handlu węglem (tu zarzuty miały zostać przedstawione Blidzie).
Pisma do oceny dostał prokurator Artur Kassyk, nadzorujący w ministerstwie katowicką prokuraturę. Jak ocenił plan zatrzymania Blidy? Tego nie wiadomo. Następnego dnia rano prokurator krajowy Tomasz Szałek poprosił Kassyka, by przygotował pełną informację o zatrzymaniach planowanych na Śląsku. Informacja była przeznaczona dla ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Miała zostać wykorzystana następnego dnia na konferencji prasowej.
Ale materiały od Kassyka nie spełniły oczekiwań szefów. Po południu Szałek kazał je zbierać innemu prokuratorowi - Jarosławowi Hołdzie. Również w dniu śmierci Blidy to Hołda, a nie Kassyk, ściągał z Katowic materiały śledztwa dla ministra i jego zastępców, którzy szykowali wystąpienie Zbigniewa Ziobry w Sejmie.
Prok. Hołda, który zeznawał w czwartek przed komisją, pytany był, dlaczego zastąpił Kassyka. Usłyszałem, że prokurator Kassyk przedstawił informacje niewystarczające - powiedział posłom Hołda.
Kassyk też będzie wezwany przed komisję. Jej członkowie chcą ustalić, co się stało, że przełożeni nagle stracili do niego zaufanie, i co napisał w swojej opinii na temat zarzutów. Posłowie podejrzewają, że prok. Kassyk mógł mieć poważne zastrzeżenia do planowanej akcji i właśnie to nie spodobało się kierownictwu ministerstwa - pisze "Gazeta Wyborcza".