Sport - ostatnie 20 lat
III RP - rewizje
Emmanuel Olisadebe
Żadnemu kibicowi w Polsce w roku 1989 nie wpadło do głowy, że po polskich boiskach będą biegali Nigeryjczycy czy zawodnicy z Zimbabwe. Gdyby komuś w 1989 roku powiedziałoby się, że Emmanuel Olisadebe albo Roger Guerreiro będą reprezentantami Polski na mistrzostwach świata i Europy, to stuknął by się w czoło. Wówczas to była rzecz absolutnie nie do wyobrażenia, a jednak do tego doszło.
Mecz Polska-Jugosławia (0:1)a stadionie Wojskowego Klubu Sportowego Legia. W bramce Franjo Sostaric, nadbiega obrońca Miodrag Jovanovic (pierwszy z lewej), atakował Gerard Cieślik. 25 sierpnia 1948 rok, Warszawa
Każdy sekretarz partii miał swą ulubioną dyscyplinę sportu i ukochany klub. Każdy dbał by jego podopiecznym nie działa się krzywda. Jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy Gerard Cieślik w Legii Warszawa nie zagrał tylko dlatego, że przodownik pracy Wiktor Markiewka, który sam fedrował za sześciu, zagroził premierowi Józefowi Cyrankiewiczowi, że jeśli Cieślik nie zostanie w Ruchu Chorzów " to wągla nie bydzie”.
Olimpiada w Moskwie w 1980 roku
Złoty medalista w konkursie jeździeckim Polak Jan Kowalczyk słucha hymnu stojąc na najwyższym miejscu podium podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich. Olimpiada w Moskwie w 1980 roku została zbojkotowana przez szereg państw zachodnich w ramach sankcji względem ZSRR za interwencję w Afganistanie. Polacy zdobyli 32 medale, w tym trzy złote i zajęli 10 miejsce w klasyfikacji ogólnej.
Porównując liczbę medali olimpijskich, na Igrzyskach przed rokiem 1989 i tych zdobytych później, nietrudno zauważyć, że z igrzysk na igrzyska zdobywamy ich coraz mniej. A liczba medali olimpijskich oddaje w jakiś sposób siłę sportu danego kraju. W czasie Igrzysk w Pekinie i Atenach Polacy sięgnęli po 10 medali, a swego czasu było ich zdecydowanie więcej – ta liczba dochodziła nawet do 30.
Przewodniczący Rady Krajowej PRON Jan Dobraczyński (C - tył) spotkał się z grupą działaczy Obywatelskich Komitetów Odrodzenia Narodowego, luty 1987 rok, Warszawa
Po 1989 roku, kiedy zaczęły dokonywać się zmiany w innych dziedzinach, sport zostawiono na uboczu. Były przecież sprawy zdecydowanie ważniejsze. Sami sportowcy w obalaniu komuny raczej nie brali udziału. Mieli swoje etaty, mieszkania otrzymywane poza kolejnością, talony na samochody, dolarowe diety z zagranicznych wyjazdów i zyski z grubego czasami handlu. Woleli wspierać PRON, choć teraz się pewnie tego wstydzą.
Korupcja
Zaraz po przełomie 1989 roku szara polska strefa biznesu uznała, że na sporcie przede wszystkim na futbolu, można zarobić. Rozpoczął się okres przekształceń własnościowych polegający na tym, że różnego rodzaju hochsztaplerzy, lewi biznesmeni, albo wręcz przestępcy wymyślili sobie, że na sporcie zrobią fortuny. Dotyczyło to przede wszystkim piłki nożnej. Początek lat 90. to były czasy niezwykle ciekawe, bo takich indywiduów w sporcie się już nie spotyka. Lokalnych partyjnych kacyków zastąpili restauratorzy, handlowcy, ludzie, którzy handlowali spirytusem, bronią czy paliwami, ale większości z nich już nie ma. Siedzą w więzieniach, mają wysokie wyroki, albo ich nazwiska już nie są znane, choć byli prezesami ważnych polskich klubów. Szefowie mafii pruszkowskiej siadywali w pierwszych rzędach podczas walk Andrzeja Gołoty. Może im zresztą nie chodziło o pieniądze, może chcieli się pokazać i uwiarygodnić?
Roman Kosecki na charytatywnym meczu "Wielki rewanż: Gwiazdy TVN kontra Sejm RP" na stadionie warszawskiej Legii. Warszawa, czerwiec 2008 rok
Walczący po 1989 roku o swoje prawa górnicy, stoczniowcy i włókniarki zaczęli wygrażać sportowcom pod kasami, gdy odbierali pensje. Sportowcy byli wyzywani, a oburzenie było obustronne. Robotnicy dziwili się, że sportowcy są zatrudnieni w zakładach i nie przychodzą do pracy, a ci ostatni dziwili się, że nagle komuś to przeszkadza. Ze sportu utrzymać się było coraz trudniej. Kilku piłkarzy zjechało nawet na dół do kopalni, bynajmniej nie na wycieczkę. Trzeba było mieć charakter, by wezwać przed czerwcowymi wyborami do głosowania na "Solidarność", a zrobił to piłkarz wojskowego klubu Roman Kosecki.
Andrzej Gołota na sali sądowej w czasie procesu, w którym był oskarżony o udział w bójce, Sopot 2004 rok
Sportowcy są ludźmi ogólnie znanymi, bo każdy już docenia reklamową siłę sportu, więc siłą rzeczy najlepszych sportowców na świecie się zna. Zawodnicy są więc bardzo łatwym łupem, zwłaszcza że w czasie swojej krótkiej kariery myślą o tym, by zarobić jak najwięcej pieniędzy. Sport jest obecnie widowiskiem, którym rządzi telewizja. W niektórych dyscyplinach, na przykład w boksie, to stacje telewizyjne wyznaczają rywali, nie ze względu na ich sportową wartość. Liczy się wizerunek. Sportowcy na ogół są młodzi, ładni, dobrze zbudowani, w związku z czym są fantastycznymi materiałami na celebrytów.
Oskarżony Ryszard F. pseudonim "Fryzjer" - domniemany szef piłkarskiej mafii podczas procesu we Wrocławiu, marzec 2009 rok
Zaraz po przełomie 1989 roku szara polska strefa biznesu uznała, że na sporcie przede wszystkim na futbolu, można zarobić. Rozpoczął się okres przekształceń własnościowych polegający na tym, że różnego rodzaju hochsztaplerzy, lewi biznesmeni, albo wręcz przestępcy wymyślili sobie, że na sporcie zrobią fortuny. Dotyczyło to przede wszystkim piłki nożnej.