SLD apeluje do Tuska o odwołanie ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego
Politycy SLD zaapelowali do premiera Donalda Tuska o odwołanie ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego za brak właściwego nadzoru nad PLL LOT i sposób przeprowadzenia prywatyzacji zakładów odzieżowych Warmia Kętrzyn. SLD rozważa też wniosek o wotum nieufności wobec szefa MSP.
04.01.2013 | aktual.: 04.01.2013 13:53
Sojusz ma ponadto złożyć w sejmie wniosek o informację rządu na temat sytuacji w PLL LOT.
- Za brak nadzoru nad spółką PLL LOT oraz za sprzedaż zakładów Warmia apelujemy do premiera Donalda Tuska o odwołanie z funkcji ministra skarbu pana Mikołaja Budzanowskiego - powiedział rzecznik Sojuszu Dariusz Joński.
Nie wykluczył też opracowania wniosku o wotum nieufności wobec szefa MSP. - Czekamy na informację rządu (...), rozważamy też taki wniosek i na kolejnym klubie będziemy o tym decydować - zaznaczył.
Zdaniem Jońskiego, sytuacja w liniach lotniczych jest "groteskowa". - W ciągu siedmiu lat przychodzi trzynasty prezes i nie jest w stanie uzdrowić sytuacji, a jedynie ją pogarsza - stwierdził rzecznik SLD.
Zwrócił przy tym uwagę, że we władzach PLL LOT zasiada trzech przedstawicieli MSP. - Jeszcze do listopada byli wszyscy informowani, że spółka pod sam koniec będzie miała zysk, a nie straty, w wysokości 200-300 mln zł. Uważamy więc, że nie było właściwego nadzoru ministra skarbu nad PLL LOT - powiedział Joński.
Zapowiedział złożenie w sejmie wniosku o informację rządu na temat PLL LOT. - Uważamy, że premier powinien poinformować Wysoką Izbę o sytuacji w PLL LOT oraz o tym, jaki plan restrukturyzacyjny chce przyjąć do restrukturyzacji tej firmy - uzasadnił rzecznik Sojuszu.
Resort skarbu poinformował, że przelał PLL LOT 400 mln zł pożyczki na ratowanie spółki. W połowie grudnia MSP ujawniło, że LOT ma kłopoty finansowe, dlatego zarząd przewoźnika wystąpił do ministra skarbu o przyznanie 400 mln zł pomocy w pierwszej transzy; w sumie ma to być ok. 1 mld zł. Według szacunków związków zawodowych strata LOT na koniec 2012 roku mogła wynieść nawet 300 mln zł.
Drugi z zarzutów Sojuszu pod adresem Budzanowskiego dotyczy prywatyzacji zakładów odzieżowych Warmia Kętrzyn. "Rzeczpospolita" napisała, że resort skarbu zawarł umowę sprzedaży 85 proc. kapitału zakładowego Warmii SA z Walerianem Pichnowskim z Poznania. Cena sprzedaży to 6,885 mln zł. Pichnowski był jedynym oferentem w ogłoszonym przez ministerstwo przetargu.
Według posła SLD Tadeusza Iwińskiego, spółkę Warmia sprzedano "w pośpiechu" i praktycznie bez żadnych rozmów z dyrekcją zakładów i związkami zawodowymi. - Zlekceważono też wniosek wojewody, czyli przedstawiciela rządu, o wstrzymanie tej prywatyzacji, a "clou programu" jest to, że oddano tę spółkę prywatnemu inwestorowi (...), który w przeszłości położył szereg spółek z tej branży i zyskał złowieszcze miano "grabarza". Położył kilka znanych zakładów z tej branży, w tym słynną szczecińską Danę - powiedział Iwiński.
Poinformował, że w tym tygodniu złożył w tej sprawie interpelację poselską do premiera, a także zawiadomienie do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i szefa CBA Pawła Wojtunika.
Firma odzieżowa Warmia, szyjąca męskie i damskie kurtki oraz płaszcze, istnieje od ponad 50 lat. Większość 700-osobowej załogi stanowią kobiety. Przewodnicząca Związków Zawodowych Pracowników Warmia S.A. w Kętrzynie Helena Danielak powiedziała, że kupno przez Pichnowskiego większości akcji zakładu budzi obawy pracowników.
- Nie jesteśmy przeciw prywatyzacji, ale nasz sprzeciw budzi osoba inwestora. Doprowadził on w poprzednich latach do likwidacji czterech zakładów odzieżowych w Polsce, przez co pracę straciło 1 tysiąc pracowników - powiedziała. W piśmie przesłanym PAP związkowcy wymieniają, że chodzi o Danę S.A. w Szczecinie, Rawi Sp. z o.o. w Rawiczu, Tiziana Moda Sp. z o.o. w Rawiczu i Moda Top Sp. z o.o. w Rawiczu. - Powielany schemat działania pana Pichnowskiego daje podstawy sądzić, że również Warmia podzieli los tych likwidowanych firm - napisali związkowcy.
Z kolei Pichnowski powiedział, że chce zapewnić załodze Warmii pracę. - Chcę, by firma miała zapewnione wieloletnie kontrakty z odbiorcami; chcę, by ludzie spokojnie pracowali i chcę uspokoić nastroje - podkreślił. Przyznał, że poprzednie firmy zlikwidował, bo takie były warunki prowadzenia biznesu. - Teraz kupiłem firmę za prawie 7 mln zł, a jeśli kupuje się zakład za takie pieniądze, to nie po to, by on zbankrutował, ale by przedsięwzięcie dobrze prosperowało - dodał.
Jak podała prezes Warmii Elżbieta Sankowska, wyniki sprzedaży zakładu w 2011 r. wyniosły 29 mln zł, zysk netto 66 tys. zł. Spółka funkcjonuje bez wsparcia finansowego z zewnątrz, szyje dla niemieckich firm, m.in. Hugo Boss i Bugatti. Na terenie Polski współpracuje z 200 odbiorcami.