Około 350 członków związku pikietowało w piątek Śląski Urząd Wojewódzki w Katowicach. Zawyły syreny, związkowcy gwizdali i wznosili okrzyki: "Co to za reformatory", "Zamknąć rząd, nie kopalnie", "Precz z łapami od naszych praw", "Kossowski na Alaskę". Mieli transparenty z napisami "Dość zwolnień w górnictwie", "Nie dla 6-7 dniowego tygodnia pracy", "Nie wyrażamy zgody na trzyletnie zamrożenie płac w górnictwie".
Program dalszej restrukturyzacji górnictwa przygotowywany pod kierownictwem wiceministra Marka Kossowskiego przez resort gospodarki ma być gotowy do końca czerwca. Zakłada m.in. likwidację kolejnych sześciu kopalń, wydłużenie pracy kopalń z pięciu do sześciu dni oraz zamrożenie funduszy płac w górnictwie. Sprzeciwiają się temu wszystkie górnicze centrale związkowe.
Liczyliśmy, że nowa władza, która w ubiegłym roku wygrała wybory, nie będzie rządem kontynuującym w górnictwie politykę poprzedniej ekipy. Mimo szumnych zapowiedzi, że branża będzie uzdrowiona - nie tylko nie będzie lepiej, ale będzie masowe bezrobocie - powiedział lider związku Daniel Podrzycki.
Każda kolejna reforma restrukturyzacja górnictwa węgla kamiennego powoduje wzrost bezrobocia na Górnym Śląsku. Co roku zamiast obiecanych złotych gór mamy coraz gorszą sytuację w branży. Jak długo górnictwo będzie przemysłem, który zamiast dostarczać węgiel, środki do życia rodzin, będzie dostarczał bezrobotnych? - dodał.
Do protestujących wyszedł wojewoda śląski Lechosław Jarzębski. Związkowcy przekazali mu petycję do premiera i 15 tys. podpisów, zebranych podczas masówek informacyjnych w kopalniach pod protestem przeciwko planowanym zmianom.
Wojewoda zaprosił reprezentantów związku "Sierpień'80" do udziału w "okrągłym stole" z udziałem przedstawicieli resortu gospodarki, władz regionalnych, związków zawodowych i pracodawców, poświęconym problemom górnictwa, który ma się odbyć 8 lipca w Katowicach. "Przyjdziemy" - skandowali górnicy. (aka)
