PublicystykaSamotność Jarosława Kaczyńskiego

Samotność Jarosława Kaczyńskiego

Gruchnęło jak grom z jasnego nieba. Prezes PiS będzie sprawdzał bilingi swoich bliskich współpracowników. Na dodatek jeszcze informacja, która powinna zmrozić do kości nas wszystkich. Jarosław Kaczyński będzie szukał kreta w swoich szeregach.

Samotność Jarosława Kaczyńskiego
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Jakub Porzycki
Marek Kacprzak

24.06.2018 17:16

Od pierwszej chwili chcę wierzyć, że to marny, choć tak popularny dziś fakenews. Mam nadzieję, że to jakiś ponury żart. Chcę by tak było, bo jeśli nie, oznacza to, że wkroczyliśmy w najgorszy z możliwych politycznych scenariuszy. Rządzenia przez strach. Rządzenia, które w rozpaczliwy sposób ma jedynie podtrzymywać kult jednostki.

Prawo i Sprawiedliwość, nawet podczas wielu przegranych wyborów, było silne swoją jednością, było niezniszczalne swoją ideowością. A to, że ta ideowość tak wielu przeszkadzała i przeszkadza nadal, jedynie PiS umacniało i cementowało. Jeśli pogłoski o szukaniu kreta zawierają choć ziarnko prawdy, oznaczają, że jedność od dawna jest już tylko na pokaz, a o ideach się jeszcze mówi głośno, choć przestały mieć jakiekolwiek znaczenie.

Jakże samotny musi być lider, który nie wie, kto z jego bliskich może wynosić na zewnątrz plotki lub też prawdziwe informacje, które dla zmylenia są plotkami nazywane. Taki lider wie, że nie ma już sobie bliskich i zaufanych ludzi. Każdy może być potencjalnym zdrajcą. Każdy tylko czyha na potknięcie. Nie ci źli, znienawidzeni przeciwnicy polityczni, tylko ci, którzy są w bliskim kręgu, którym on zaufał, których teraz musi się bać, których lojalność musi sprawdzać grzebaniem w bilingach.

Chcę wierzyć w to, że pogłoski o przeglądaniu bilingów to też nieprawda. Bo jeśli tak, to oznacza to, że człowiek, który tak naprawdę krajem rządzi, nie rozumie, nie wie i nie zdaje sobie sprawy z tego, że jesteśmy w XXI wieku, że komunikować można się na wszelkie sposoby, a telefon to jedno z nielicznych narzędzi. No i w dodatku, co jeśli prezes odkryje, że polityk ma na koncie wykręcony numer do dziennikarza? Od razu powiem, mogę na tej liście być.

Zapraszam polityków do programu, pytam o ustalenia, co do konkretnych rozwiązań. Mało tego, z niektórymi umawiam się na spotkania, by wiedzieć pierwszy. Taka rola dziennikarzy, nie tylko moja. Dla spokoju nikt już nie odbierze telefonu i nikt nie oddzwoni? Brak dostępu to nic innego jak kolejna forma cenzury i ograniczanie dostępu do informacji, który i tak już mamy mocno ograniczony. Nie my dziennikarze. My Polacy.

Chcę wierzyć, że nieprawdziwe są pogłoski, że prezes wścieka się o to, że ukazują się dywagacje na temat jego zdrowia. Jeśli to prawda, to oznacza, że prezes ma nas wszystkich Polaków za naiwniaków, którzy nie wiedzą, kto ma pełnię władzy w rękach i że nie będziemy się zastanawiać, co się z nim dzieje.
Niestety wierzę już w te pogłoski, że prezes zaczął się bać. Boi się publicznie przyznać do tego, co mu naprawdę jest.

Widocznie boi się o to, co my Polacy będziemy myśleć o jego słabości. Panie prezesie. Słaby człowiek to nie człowiek chory. Słaby człowiek to człowiek zalękniony i ten, który już nie ma komu zaufać. Bo na końcu przestaje ufać sobie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także
Komentarze (0)