Salezjanie zapłacą
Kredyty nie będą już obciążały parafian.
Warunki wykupu tych wierzytelności zaakceptował wstępnie Kredyt
Bank. Wkrótce ma zostać podpisana ostateczna umowa - powiedział
"Słowu Polskiemu. Gazecie Wrocławskiej" mecenas Krzysztof
Wyrwa, pełnomocnik Towarzystwa Świętego Salezego w Rzymie.
15.07.2004 | aktual.: 15.07.2004 07:20
Proszę nie pytać o szczegóły. Dla dobra tych ludzi. Najważniejsze, że komornik przestanie zajmować im pensje, wstrzymane zostaną komornicze egzekucje zajętych mieszkań, samochodów - mówi gazecie Krzysztof Wyrwa. Gdy tylko umowa zostanie podpisana, powiemy więcej - dodaje. Jesteśmy bardzo blisko finału rozmów. Umowa ma zostać podpisana w ciągu tygodnia - potwierdza Izabela Mościcka, rzecznik prasowy Kredyt Banku.
Potraktowana zostałam jak oszust i przestępca, choć miałam nieskazitelną opinię. Nigdy nie miałam żadnego kredytu. Teraz co miesiąc wzywana jestem do prokuratury. Choć nieźle zarabiam, nie mogę mieć karty kredytowej, wziąć samochodu na raty, bo jestem w bankowym rejestrze nierzetelnych klientów. Jestem winna, przyznaję, bo byłam naiwna, ale czy niewinni są ci wszyscy bankowi urzędnicy, którzy przekonywali mnie, że to specjalne salezjańskie kredyty, które zakon zawsze spłaca - opowiada "Słowu Polskiemu. Gazecie Wrocławskiej" mieszkanka Lubina.
W latach 1999 - 2001 ponad setka lubinian, dość mocno związana z parafią kościoła pod wezwaniem Świętego Jana Bosko w Lubinie, jak również z salezjańską fundacją przekonana została do wzięcia kredytów, które miały zostać przeznaczone m.in. na remonty obiektów kościelnych. Choć zarobki wielu z kredytobiorców nie pozwalały na zaciągnięcie pożyczek wynoszących od 70 nawet do 200 tysięcy złotych, przyznawano je na podstawie fałszywych dokumentów. Trzy osoby, które nigdy nie pracowały, w bankowych dokumentach okazały się... rzecznikiem prasowym OO. Salezjan z pensją 8 tys. zł oraz dyrektorem Gimnazjum Salezjańskiego i kierownikiem budowy kościoła, zarabiającymi po 12 tys. zł - przypomina "Słowo Polskie. Gazeta Wrocławska". (PAP)