Sprawy true crime nie są odkryciem obecnych czasów. W przedwojennej Polsce także fascynowano się morderczyniami, a ich sprawy sądowe były przedstawiane niczym sceny z musicalu “Chicago”. Cały artykuł przeczytasz na portalu Wielka Historia.
Arystokratka Zyta Woroniecka zaczęła spotykać się z oszustem, który chciał ukraść jej nieistniejący majątek. Zraniona kobieta w końcu nie wytrzymała tej toksycznej relacji i zastrzeliła ukochanego. Jak się okazało Brunon Boy romansował jednocześnie z córką bogatego bankiera, na której majątek też polował. Swojej relacji nie ukrywał przed Zytą, która zraniona jego zachowaniem, straciła panowanie nad sobą i zabiła narzeczonego. Kochanka Boya była nazywana piękną, urodziwą i zjawiskową. Jej imię choć na początku ukrywane, przed rozprawą zostało udostępnione czytelnikom gazet – Stefania Jennerówna.
6 czerwca 1932 roku w Warszawie ruszył proces sądowy. Publiki jednak nie obchodził motyw morderstwa, a stroje i uroda księżnej... "Nowiny Codzienne" napisały: "Podczas gdy [była żona zabitego] p. Boyowa jest niewiastą o interesującym profilu, ks. Woroniecka ma twarz dużą, okrągłą, płaską, bez wyrazu". "Ilustrowana Republika" tak opisywała strój Zyty: "Ma na sobie czarną suknię z długimi rękawami. Do tego czarna torebka, czarne, giemzowe pantofle i skromny berecik na głowie".
Zebrani w sali sądowej czekali na relacje świadków. Chcieli usłyszeć sekrety, które skrywali zamieszani w sprawę. Przed rozpoczęciem rozprawy prokurator odczytał: "Wobec tego, że pewne momenty rozprawy mogą narazić na szwank dobre obyczaje i obrazić moralność publiczną, wnoszę, by sąd zarządził tajność obrad na czas odczytywania aktu oskarżenia oraz zeznań niektórych świadków".
Przez pięć godzin rozprawy sądowej publiczność stała pod drzwiami próbując podsłuchiwania. Reporter "Ilustrowanego Kuryera Codziennego" napisał: "Spoza zamkniętych drzwi sali sądowej dobiega szloch oskarżonej. Zabójczyni płacze".