PolitykaRuszył proces Sikorski kontra Kaczyński

Ruszył proces Sikorski kontra Kaczyński

Przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na cel społeczny żąda w pozwie Radosław Sikorski od prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Za co? Za wypowiedzi przypisujące byłemu szefowi MSZ "zdradę dyplomatyczną" w związku z działaniami po katastrofie smoleńskiej. - Słowa pana prezesa zostały źle zrozumiane - mówi pełnomocnik pozwanego.

Ruszył proces Sikorski kontra Kaczyński
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

12.10.2017 | aktual.: 12.10.2017 13:22

"Tezy stawiane przez pozwanego są nieprawdziwe"

W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie, który zaczął badać pozew, przesłuchał świadka powoda, byłego wiceszefa MSZ Artura Nowaka-Fara. Strony procesu reprezentowali adwokaci.

W pozwie, który wpłynął do sądu w grudniu 2016 roku, Radosław Sikorski domaga się od Jarosława Kaczyńskiego przeprosin w Polskiej Agencji Prasowej i w onet.pl za słowa z wywiadów dla tych mediów, które - według powoda - naruszają jego dobre imię, cześć i godność.

Sikorski żąda przeprosin o następującej treści: "W związku z udzielonymi przeze mnie wywiadami dla www.onet.pl oraz PAP, przepraszam pana Radosława Sikorskiego za podanie nieprawdziwych informacji, jakoby pełniąc funkcję Ministra Spraw Zagranicznych cofnął notę dyplomatyczną w sprawie uznania miejsca katastrofy smoleńskiej za eksterytorialne i dopuścił się zdrady dyplomatycznej. Swoją wypowiedzią naruszyłem dobra osobiste pana Radosława Sikorskiego w postaci dobrego imienia, czci oraz godności. Jarosław Kaczyński" - brzmi treść żądanych przeprosin.

Powód domaga się też od pozwanego 30 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz Fundacji dla Polski.

W wywiadzie z października 2016 r. Polska Agencja Prasowa pytała Kaczyńskiego o jego wypowiedzi nt. działań poprzednich władz, które mogły doprowadzić do katastrofy.

- Wedle wiedzy, która do mnie dotarła, ale to nie jest wiedza pełna, nie mam dostępu do wiedzy zdobywanej w trakcie śledztwa, to rzeczywiście pewne dokumenty w tej sprawie odnaleziono. To, że różne rozmowy, telefony w sprawie przygotowania wizyty to była gra, a decyzja (o rozdzieleniu wizyt prezydenta Kaczyńskiego i premiera Tuska - przyp. red.) była podjęta dużo wcześniej, wydaje się całkowicie udowodnione. To już jest politycznie i moralnie, a być może także prawno-karnie bardzo ciężki zarzut - mówił Jarosław Kaczyński.

- Ale jest też sprawa wystąpienia zgodnie z prawem międzynarodowym zastępcy ambasadora Piotra Marciniaka do władz rosyjskich o eksterytorialność terenu, gdzie nastąpiła katastrofa. To rutynowa rzecz, a minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zdecydował się wycofać z tej decyzji. To bardzo poważna sprawa. Trudno sądzić, żeby została podjęta bez wiedzy i zgody premiera Donalda Tuska. Jest mnóstwo rzeczy, o których do tej pory nie wiedzieliśmy - dodał prezes PiS.

Kontynuował on ten temat w wywiadzie dla onet.pl.

- Żadne śledztwo smoleńskie nie jest na razie przeciwko komukolwiek. Zresztą moja wiedza nie pochodzi ze śledztw. Wiem więcej, choćby na temat tego, jak działała komisja Millera, co częściowo pokazała podkomisja ekspertów Antoniego Macierewicza, publikując nagrania, pokazujące, że poprzedni rząd działał pod dyktando Rosjan. Takich niebywałych działań było więcej. Wiceambasador w Moskwie Piotr Marciniak złożył notę w sprawie eksterytorialności miejsca katastrofy. Następnie polecono mu ją wycofać. To było posunięcie wykonane na polecenie Radosława Sikorskiego, ale czy bez wiedzy Tuska? Tu już jest bardzo poważny przepis kodeksu karnego, zdrada dyplomatyczna - mówił Jarosław Kaczyński.

W pozwie podkreślono, że "tezy stawiane przez pozwanego są nieprawdziwe", a zarzut zdrady dyplomatycznej jest "bezprawny i szkalujący" i naraża powoda na "utratę zaufania społecznego niezbędnego do wykonywania swoich czynności zawodowych na arenie krajowej i międzynarodowej".

Wskazano też, że zarzut popełnienia przestępstwa działania na szkodę państwa polskiego - zagrożonego karą do 10 lat więzienia - godzi w dobra osobiste Radosława Sikorskiego, ma charakter uwłaczający jego czci, godności i dobremu imieniu.

Do pozwu dołączono odpowiedź z 2013 roku Nowaka-Fara na zapytanie posłanki PiS Jolanty Szczypińskiej. Pytała m.in., czy Piotr Marciniak wystosował 10 kwietnia 2010 roku notę dyplomatyczną dotyczącą uznania miejsca katastrofy rządowego samolotu TU-154M za eksterytorialne.

Nowak-Far odpowiedział wtedy, że Marciniak "nie wystosował noty dotyczącej uznania miejsca katastrofy rządowego samolotu TU-154M za eksterytorialne". Dodał, że 10 kwietnia 2010 rroku wydział konsularny ambasady w Moskwie wystosował do MSZ Rosji notę z prośbą o zabezpieczenie przedmiotów z miejsca katastrofy. - Minister spraw zagranicznych nie podejmował żadnych decyzji dotyczących wycofania tej noty - zapewnił Nowak-Far.

"Nie ma takiej instytucji, jak cofnięcie noty"

Zeznając w czwartek jako świadek powoda, Nowak-Far powiedział, że nie pamięta tej odpowiedzi. - Jeśli odpowiadałem, to na podstawie wewnętrznych dokumentów resortu - dodał. Na pytanie, czy Sikorski skierował taką notę, odparł, że "nie pamięta takiej okoliczności". Zapytany, czy można cofnąć notę dyplomatyczną, odpowiedział: "nie ma takiej instytucji, jak cofnięcie noty, chyba że przygotowana nota nie była wysłana".

Pełnomocnik pozwanego mec. Grzegorz Kuczyński powiedział dziennikarzom, że wnosi o oddalenie pozwu. Dodał, że wypowiedź pozwanego miała szerszy kontekst i nie dotyczyła samego powoda, lecz była krytyczną oceną władz państwa wobec procedur podjętych po katastrofie. - Słowa pana prezesa zostały źle zrozumiane - powiedział.

Według Kuczyńskiego, brakuje też bezprawności działania po stronie pozwanego, bo słów o nocie - nawet gdyby nie były one prawdą - nie można uznać za naruszające dobra osobiste powoda. Strona pozwana nie wnosi o przesłuchanie żadnych świadków.

O bezprawności działań pozwanego mówi pełnomocnik Sikorskiego mec. Jacek Dubois. Jego zdaniem, J. Kaczyński zapoznał się z odpowiedzią MSZ z 2013 r., wobec czego "miał pełną świadomość, że takiej noty nie było i nie było jej cofnięcia". Adwokat dodał, że pozwany "ocenił notę - fakt nieistniejący - jako zdradę dyplomatyczną".

- Dokonał najbardziej negatywnej oceny, jakiej można udzielić przedstawicielowi państwa - powiedział mec. Dubois.

Sąd pytał strony o możliwości ugody. Mec. Kuczyński odpowiedział: "nie znam obecnego stanowiska pozwanego. Póki co, ono się nie zmieniło. Będę mógł o to zapytać".

Kolejny świadek w procesie

Proces odroczono do 26 października, kiedy ma zeznawać inny świadek z MSZ. Świadkiem ma być jeszcze w innym terminie żona Radosława Sikorskiego, która ma mówić o szkodzie wyrządzonej słowami prezesa PiS.

Jedno z kilku prokuratorskich śledztw, prowadzonych w związku z katastrofą smoleńską, dotyczy tzw. zdrady dyplomatycznej. Art. 129 Kodeksu karnego przewiduje karę do 10 lat więzienia dla osoby, która w stosunkach z rządem obcego państwa działa na szkodę RP.

Źródło artykułu:PAP
radosław sikorskisądproces
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (680)