Putin ogłosił jesienny pobór do wojska. Do końca roku zostanie wcielonych 135 tysięcy osób, którzy mają przejść całoroczną służbę, nie trafiając na front. Pojawia się pytanie - czy Rosja jest na tyle słaba, że musi podjąć takie działania, czy na tyle silna, że może sobie na to pozwolić? W tym odcinku "Didaskaliów" Patrycjusz Wyżga rozmawiał z Markiem Menkiszakiem, kierownikiem Zespołu Rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Rosja Putina jest dziś słaba czy silna? - To jest szerszy problem, paradoks, który sprawia problem analitykom z krajów zachodnich. To jest bardzo naturalne zjawisko, staramy się projektować nasze myślenie i sposób funkcjonowania na innych. To samo się dzieje z Rosją. Długotrwałe obcowanie z tą problematyką, pozwala na nauczenie się innego sposobu myślenia i działania. Mamy do czynienia z paradoksalnym zjawiskiem, że Rosja jest pełna sprzeczności. I to jest stan naturalny. Rosja jest słaba i silna jednocześnie. Wszystko jest relatywne. Wobec jakiego oponenta jest słabsza, wobec którego jest silniejsza? - tłumaczył wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.
Częstą motywacją do walki są pieniądze i status. - Rosji ciągle udaje się kupować ochotników do tej wojny. Pamiętajmy, że jeżeli człowiek, który zgadza się na podpisanie kontraktu na służbę w siłach zbrojnych ze świadomością, że zostanie wysłany na Ukrainę. W niektórych regionach dostaje 2 miliony rubli, czyli jakieś 25 tysięcy dolarów, to są naprawdę spore kwoty. Wojna dla niektórych jest szansą. Ta wojna jest w stanie karmić rodzinę, podnieść status materialny, zapewniać możliwość spłaty kredytu, dostania się dzieci na dobre uczelnie. To jest dla nich szansa na rozwój - przyznawał ekspert. Cały odcinek znajdziecie na YouTubie.