PolskaRanking polityków z Małopolski

Ranking polityków z Małopolski

"Gazeta Krakowska" przedstawia swój ranking małopolskich posłów przerwanej właśnie kadencji Sejmu.

Według gazety, najgorsi posłowie z Małopolski to ludzie zajmujący się tajnymi służbami. Minister Zbigniew Wassermann oraz szef sejmowej komisji ds. specsłużb Paweł Graś dostali od redakcji ocenę: "mierną". Koordynator służb specjalnych zajmował się ekranami akustycznymi, odśnieżaniem ulic i dogrzewaniem domów w zimowe mrozy, ale tylko wtedy, gdy dotyczyło to osiedla, na którym mieszka, czyli krakowskich Bielan. Im dalej od Bielan, tym gorzej: minister Wassermann głosował przeciwko poprawce ratującej konieczne inwestycje portu lotniczego w Balicach, nie lobbował za korzystnym dla Małopolski sposobem dzielenia pieniędzy z Unii.

Poseł Graś z PO w ogóle nie ma serca dla swoich wyborców. Zachodnia Małopolska go nie obchodzi. Nie wie, co się dzieje w jego okręgu wyborczym, nie pojawia się na spotkaniach z wyborcami i nie pomaga w rozwiązywaniu lokalnych problemów - wytyka "Gazeta Krakowska".

Niewiele lepsi są inni "giganci" krajowej polityki: Zbigniew Ziobro i Jan Rokita. Nikt nie chciał, by minister sprawiedliwości stał się drugim Przemysławem Gosiewskim, dla którego Polska to jego okręg wyborczy, ale od ministra o tak silnej pozycji politycznej Kraków i Małopolska mogły oczekiwać więcej. Z kolei Rokita błyskotliwej inteligencji i ciętego języka w tej kadencji nie stracił, ale rzadko używał ich na rzecz swego regionu. Skąd to wiemy? Bo przez dwa lata prowadziliśmy akcję "Małopolscy posłowie", która pozwoliła mieszkańcom regionu śledzić pracę swoich parlamentarzystów - stwierdza "Gazeta Krakowska".

Co miesiąc przedstawiała raport, w którym odnotowywano, jak pracują posłowie. Czy nie opuszczają posiedzeń plenarnych i uczestniczą w pracach komisji, czy, i na jaki temat składają interpelacje oraz zapytania, jak głosują w najważniejszych dla kraju i Małopolski sprawach. Gazeta kontrolowała swoich posłów i teraz w specjalnym raporcie ocenia ich pracę. Byliśmy surowi i nie oszczędzaliśmy nikogo. Nie zwracaliśmy uwagi na życiorysy i partyjne barwy. Napisaliśmy, czym przez ostatnie dwa lata zajmowali się ludzie, którzy za chwilę znów poproszą nas o swój głos - konkluduje "Gazeta Krakowska". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)