Miał pan okazję obserwować z bliska to, co działo się podczas Rady Gabinetowej. Jak wyglądały kulisy tego spotkania? - z takim pytaniem Patryk Michalski, prowadzący program "Tłit", zwrócił się do swojego gościa wiceministra cyfryzacji Dariusza Standerskiego z Nowej Lewicy. - Miałem wrażenie, że doradcy pana prezydenta mają bardzo duży wpływ na politykę Kancelarii Prezydenta - odparł gość programu.
Dopytywany, co ma na myśli stwierdził, że "widać to było po podziale miejsc w sali, gdzie w jednym miejscu był stłoczony rząd, a w drugim miejscu prezydent usadził swoich doradców". - Nie wiem, czy to dobrze, że pan prezydent jest pod takim wpływem swoich doradców, ponieważ wielu z nich pracuje w innych miejscach, pracują w konkretnych firmach, konkretnych instytucjach lub po prostu bronią swojego tzw. dorobku, jak np. pan poseł Horała. Często pan prezydent ulega ich wpływowi, co widzimy po jego polityce, gdy jest wprowadzany w błąd. Bardzo często, podczas Rady Gabinetowej pan prezydent był wyprowadzany z tego błędu - dodał Standerski.
- Często słyszę to sformułowanie, że prezydent jest wprowadzany w błąd lub błędnie coś przytoczył, jestem jednak przekonany, że te dane przygotowane dla prezydenta, są mu podawane świadomie - zwrócił uwagę prowadzący.
- Sam prezydent powtarza, że jest w polityce od niedawna. Prezydent jest początkującym politykiem, a ma do czynienia w swoim gabinecie z ludźmi, którzy są w polityce już od wielu lat i często mogą mu podawać dane tendencyjne, ponieważ bronią tego, co dzisiaj jest weryfikowane. No, trudno mi sobie wyobrazić, że pan Horała pokazał prezydentowi, że na jego "łące" było ryzyko utraty kontroli nad przyszłym lotniskiem na rzecz niemiecko-australijskiego konsorcjum. Pan prezydent nie uczestniczył wcześniej w tej dyskusji politycznej, więc w swoich pierwszych miesiącach bierze, być może z dobrej woli, te informacje, które nie zawsze są zgodne z rzeczywistością - odparł polityk Nowej Lewicy.
- Były gorące momenty podczas spotkania? - dopytywał Patryk Michalski.
- Były momenty, w których różnica zdań była większa niż mniejsza. Wtedy ministrowie naszego rządu pokazywali konkretne informacje, konkretne dane, więc pan prezydent mógł skonfrontować to, co sugerowali mu jego doradcy z faktami. Mam nadzieję, że to pomogło. Jeśli pan prezydent będzie chciał zwoływać następne Rady Gabinetowe, to bardzo chętnie będę w nich uczestniczył, bo to ważne, żeby panu prezydentowi opowiadać, jak wygląda rzeczywistość - relacjonował Dariusz Standerski.