Przeklęta dekada
10 największych wojen ostatniej dekady
Dekada katastrof - najkrwawsze wojny początku stulecia
XXI wiek zaczął się nie 1.01.2001 roku. Prawdziwy początek nowej ery nastąpił niespodziewanie 11.09 o 8:46 w Nowym Jorku, gdy pierwszy z porwanych samolotów pasażerskich Boeing 767 uderzył w jedną z wież World Trade Center. Ataki na terytorium USA sprowokowały odpowiedź, która miała niepodważalny wpływ na pierwszą dekadę nowego wieku. W odpowiedzi na śmierć ok. 3 tys. osób, które zginęły w zamachach, Stany Zjednoczone ogłosiły "wojnę z terroryzmem". W ramach walki z przeciwnikiem uosobionym przez Osamę bin Ladena, rozpoczęto dwie interwencje zbrojne: w Iraku i Afganistanie, wprowadzono drakońskie kontrole bezpieczeństwa, służbom specjalnym ułatwiono podsłuchiwanie i kontrolę korespondencji obywateli, a demokratyczne państwa zgodziły się stosować tortury. Wiek XXI rozpoczął się pod znakiem wojny. Przedstawiamy 10 najważniejszych konfliktów dekady.
(po, aw,mp)
Wojna z terroryzmem - krucjata przeciwko "osi zła"
George W. Bush został prezydentem czasu wojny. Przekonał wiele państw Zachodu, by dołączyły do jego kampanii przeciw Al-Kaidzie i islamskim fundamentalistom. Na "wojnie z terroryzmem" skorzystali również Chińczycy i Rosjanie, a także pomniejsi dyktatorzy, którzy chcieli wykończyć swoich przeciwników. W nowych czasach można było ograniczać prawa człowieka i zabijać bez wyroku wszystkich "terrorystów". Amerykański prezydent określił państwa wrogów mianem "osi zła". Oprócz Afganistanu i Iraku Waszyngton straszył swoimi wojskami Koreę Płn. i Iran. Wielu analityków zwracało uwagę, że wojna z przeciwnikiem takim jak "terroryzm" jest idiotyzmem. Nie można bowiem wojskiem zwyciężyć ze zjawiskiem społecznym, jakim jest fundamentalizm i zamachy.
Afganistan - tropem "terrorysty numer jeden"
W rządzonym przez talibów Afganistanie skrywał się główny podejrzany o zamachy na WTC i Pentagon: Osama bin Laden. USA zażądały od afgańskiego rządu wydania "terrorysty numer jeden" i jego ludzi. Dumni Pasztuni, rządzeni przez mułłę Mohammeda Omara, odrzucili ultimatum. Od końca września na terytorium Afganistanu działali już komandosi USA przygotowując teren do przeprowadzenia interwencji. 7 października lotnictwo amerykańskie i brytyjskie rozpoczęło bombardowania. Oddziały lądowe koalicji zachodniej połączyły siły z wojskami Sojuszu Północnego - afgańskiej opozycji przeciw talibom. Komandosi mieli za zadanie szybko schwytać bin Ladena. W ramach operacji "Anakonda" w górach Tora Bora rozegrała się zacięta bitwa. Saudyjczykowi udało się jednak zbiec i ukryć.
Afganistan
Wygrana ofensywa i zdobycie władzy w kraju okazało się jednak dopiero początkiem konfliktu, który trwa do dziś. Wojna z talibami i Al-Kaidą przerodziła się w wieloletnią wojnę partyzancką. Amerykanie po 10 latach doszli do wniosku, że nie osiągną zwycięstwa, jeśli nie wygrają najważniejszej batalii - o umysły i serca Afgańczyków. Bez tego żadne militarne sukcesy nie zagwarantują, że agresywni talibowie nie powrócą do władzy. Do tej pory w Afganistanie zginęło ok. 3000 cywilów, nieznana liczba rebeliantów oraz 1900 żołnierzy koalicji (w tym 22 Polaków). W kraju stacjonuje ponad 131 tys. żołnierzy w tym 2,5 tys. Polaków (dane ISAF z 14.12).
Irak - puszka Pandory
Wojna w Iraku zaczęła się 20 marca 2003 roku. Po szybkim zwycięstwie w Afganistanie USA postanowiły przebudować resztę tzw. szerokiego Bliskiego Wschodu i zniszczyć kolejne ogniwo "osi zła". Argumentem do ataku miała być iracka broń masowego rażenia - biologiczna, chemiczna a być może i atomowa. USA przekonywały, że Saddam Husajn ma zapasy takiej broni oraz wspiera terrorystów z Al-Kaidy. Mimo braku zgody w Radzie Bezpieczeństwa ONZ oraz przy sprzeciwie wielu bliskich sojuszników (Francji, Niemiec), Amerykanie uderzyli na Irak. W pierwszej fazie walk brali udział również Polacy - komandosi z GROM-u, którzy przeprowadzili brawurowe operacje na terminalu naftowym oraz w porcie Umm-Kasar. Po 20 dniach zdobyto niemal cały kraj. Puszka Pandory została otwarta.
Irak
Amerykanie chcieli w Iraku stworzyć demokrację od podstaw, a zarazem zdobyć sobie przyczółek na Płw. Arabskim - naftowym zagłębiu świata. Nie udało im się znaleźć żadnej BMR, co skompromitowało ich w oczach świata. To co się stało potem przerosło jednak najbardziej pesymistyczne prognozy administracji USA. W Iraku rozpoczęła się wojna domowa szyitów z sunnitami. Dżihadyści z całego świata zaczęli spływać do Iraku, by walczyć z "wielkim szatanem" oraz wspierać uciskanych przez nowe władze sunnitów. W kraju wybuchały powstania. Walka o demokrację i prawa człowieka przerodziła się w krwawą jatkę. Amerykanie dopiero po pięciu latach ustabilizowali jako tako sytuację, a w 2009 zaczęli wycofywać swoje wojska do kraju. Wojna, która kosztowała ponad 3 bln dolarów, pogrążyła amerykańską gospodarkę w gigantycznym deficycie.
Czeczenia - "wolność albo raj"
Czeczeni - dumni i niepokorni górale z Północnego Kaukazu - niedługo cieszyli się wolnością. Po trzech latach od zakończenia pierwszej wojny czeczeńskiej (1994-1996) wojska rosyjskie ponownie wkroczyły do maleńkiej republiki. Pretekstem były zamachy terrorystyczne na bloki mieszkalne w Moskwie, Wołgodońsku i Bujnaksku we wrześniu 1999 roku. Zginęło w nich ponad 300 osób. Śledczy szybko trafili na "czeczeński ślad", choć istnieją podejrzenia, że zamachów mogły dokonać rosyjskie służby specjalne. Premier Władimir Putin zapowiedział, że dopadnie terrorystów "nawet w kiblu". W październiku rozpoczęła się brutalna operacja antyterrorystyczna. Tzw. druga wojna czeczeńska trwała całą dekadę (1999-2009).
Czeczenia
Rosjanie dopuszczali się potwornych zbrodni w czasie konfliktu, a Czeczeni nie pozostawali im dłużni. Gwałty, mordy, porwania, handel organami ludzkimi i zwłokami, tortury czy okaleczanie ludzi były na porządku dziennym. Czeczeńscy partyzanci w walce o niepodległość posunęli się do ostateczności - zaatakowali m.in. moskiewski teatr na Dubrowce, szkołę w Biesłanie i szpital w Mozdoku, zabijając setki niewinnych ludzi. Rosjanie z kolei przetrzymywali bojowników i cywilów w obozach filtracyjnych, porównywanych z obozami koncentracyjnymi. Do zakończenia "operacji" w kwietniu 2009 roku zginęło 100-200 tysięcy ludzi. Do dziś tysiące wygnańców ziemi czeczeńskiej tułają się po świecie.
Somalia - ziemia w rękach fanatyków, morze - piratów
Somalia weszła w XXI wiek wojną domową między religijnymi bojówkami, świeckimi partyzantkami i mafijnymi watażkami. W 2006 roku, po latach walki, władzę zdobyła Unia Trybunałów Islamskich. Udało jej się zaprowadzić relatywny spokój w państwie, jednak nie rządziła długo. Po kilku miesiącach obaliła ją Etiopia, wspierana przez wrogie islamistom USA. Przez kolejne trzy lata etiopska armia próbowała utrzymać chociaż Mogadiszu, jednak była zbyt słaba, by oprzeć się oblężeniu. Zachód postanowił więc dogadać się z dawnymi władcami.
Somalia
Do tego czasu jednak Unia Trybunałów Islamskich zdążyła podzielić się na dwie frakcje. Ta mniej radykalna została pobłogosławionym przez ONZ Rządem Tymczasowym, druga zamieniła się w fanatyczną bojówkę Al-Szebab. Rząd kontroluje zaledwie kilka dzielnic stolicy, które utrzymuje przy pomocy wojsk Unii Afrykańskiej. Południe kraju wpadło w ręce szebabów, oskarżanych m.in. o współpracę z al-Kaidą i łamanie praw człowieka (wyroki śmierci za "cudzołóstwo" dla nieletnich ofiar gwałtów). Chaos wykorzystują piraci, którzy uczynili somalijskie wody najniebezpieczniejszymi na świecie. Lata wojny zamieniły Somalię w kraj pozbawiony prawa, oświaty czy służby zdrowia.
Sri Lanka - ostatni rozdział wojny
W maju 2009 roku zakończył się jeden z najdłuższych współczesnych konfliktów - wojna domowa na Sri Lance. Rządowe wojsko przeprowadziło ofensywę, jakiej jeszcze nie było. Atakowano z lądu, morza i powietrza. Cel: raz na zawsze rozprawić się z Tamilskimi Tygrysami - rebeliantami, którzy od przeszło ćwierć wieku walczyli o własne państwo. Artyleria strzelała na oślep, bo bojownicy chowali się między cywilami. Każdej doby w ciągu ostatnich dni walk ginęło 1000 niewinnych ludzi. ONZ nazwało atak "krwawą łaźnią". W końcu ogłoszono, że nie żyje Vellupillai Prabhakaran, ojciec Tamilskich Tygrysów, a dla Syngalezów terrorysta i wróg publiczny numer jeden. Działa ucichły.
Sri Lanka
Od kiedy Sri Lanka uzyskała w 1948 r. niepodległość, Tamilowie skarżyli się, że są prześladowani przez Syngalezów. Pierwsi, w większości hinduiści, drudzy - buddyści, posługiwali się różnymi językami, uważali swoje kultury za odrębne. Tamilowie marzyli więc o własnym państwie. Tak powstały Tamilskie Tygrysy. Organizacja latami rosła w siłę, miała własną piechotę, oddział morski, ale do walki wysyłała też zamachowców-samobójców, a wśród nich wiele kobiet. Pieniądze partyzanci zdobywali dzięki wsparciu tamilskiej diaspory i z handlu narkotykami. Coraz dotkliwiej kąsali Syngalezów. Wojna trwała 26 lat i pochłonęła 80-100 tysięcy istnień. Najkrwawszy okazał się być jej ostatni rozdział.
Izrael-Palestyna - świętynie zbroczone krwią
W nowe millenium Izrael i Palestyna wkroczyły drugą intifadą - powstaniem przeciwko izraelskiej okupacji. Palestyńczyków rozjuszyła prowokacja Ariela Szarona, przywódcy izraelskiej partii Likud. We wrześniu 2000 roku wybrał się on na przechadzkę po Wzgórzu Świątynnym, gdzie leży Kopuła na Skale i meczet Al-Aksa - miejsca czczone przez muzułmanów. Pół roku później Szaron został premierem Izraela. Szybko zerwał negocjacje pokojowe z Palestyńczykami. Zastąpił je polityką pięści - zabójstwami bojowników i akcjami zbrojnymi przeciwko Arabom. Ci odpowiedzieli zamachami samobójczymi. Izrael rozpoczął w 2002 roku budowę muru bezpieczeństwa wokół Zachodniego Brzegu.
Izrael-Palestyna
Za powstaniem państwa palestyńskiego opowiedziała się społeczność międzynarodowa. Jednak w 2006 r. w Autonomii Palestyńskiej wybory wygrał Hamas - radykalne ugrupowanie uznawane przez USA i UE za organizację terrorystyczną. W 2008 r. ostrzelał izraelskie terytorium. W odpowiedzi Siły Obrony Izraela przeprowadziły operację "Płynny Ołów". W ciągu 22 dni zginęło ok. 1350 Palestyńczyków. Szukaniu porozumienia przeszkodził atak izraelskich komandosów na Flotyllę Wolności w maju 2010 roku. Dzięki mediacji USA zwaśnione strony zgodziły się wrócić do negocjacji pokojowych. Szybko jednak zostały one zerwane, gdyż Izrael nie zgodził się na wstrzymanie osadnictwa na ziemiach palestyńskich.
Gruzja - przebudzone demony
To było ciepłe lato. Niektórzy wyjechali na urlopy. Nie przeczuwali, że razem z wiatrem z północy przyjdzie wojna. Może przyzwyczaili się do ciągłego napięcia. Przecież spór Gruzinów i Osetyjczyków nie był nowy. Na początku lat 90. prowadzili ze sobą zażarte walki. Stanęło na tym, że Osetia Południowa była formalnie częścią państwa gruzińskiego, ale Tbilisi praktycznie straciło kontrolę nad regionem. Przez kilkanaście lat obie strony groziły sobie nawzajem palcem, ale konflikt pokrywał się warstwą lodu. Gorące lato 2008 roku rozmroziło stary spór. Między Gruzinami i Osetyjczykami dochodziło od jakiegoś czasu do krótkich wymian ognia. Wojna wydaje się jednak zawsze zaskakiwać zwykłych ludzi.
Na zdjęciu: mieszkaniec etnicznie gruzińskiej wioski niedaleko Cchinwali.
Gruzja
W osetyjskich wioskach wybuchł popłoch, gdy 7 sierpnia 2008 roku zaczęły na nie spadać gruzińskie pociski. Nie trwał długo. Za plecami Osetii Płd. stała potężna Rosja i jej czołgi. Walki trwały kilka dni i kosztowały życie od kilkuset do kilku tysięcy ludzi (wg różnych źródeł). Gruzji nie udało się odzyskać kontroli na separatystami, dodatkowo dwa inne regiony trafiły pod rosyjską okupację. Osetia Płd. i Abchazja ogłosiły niepodległość - do tej pory uznały je cztery państwa. Rosyjski niedźwiedź pokazał pazury, a potem zapadł w zimowy sen. Jak długo tym razem konflikt będzie zamrożony?
Czytaj więcej: Nie ma strzałów, ale broń jest wciąż wycelowana.
Darfur - dzieci-żołnierze na wojnie dorosłych
Z powodu ograniczonej ilości żyznych gleb, w Darfurze na zachodzie Sudanu od zawsze dochodziło do starć między uprawiającymi ziemię murzyńskimi plemionami a wędrownymi arabskimi nomadami. Krwawa wojna wybuchła w 2003 roku, gdy Murzyni zbuntowali się przeciwko dyskryminacyjnej polityce islamskiego rządu w Chartumie. Dwie grupy partyzanckie - SLM i JEM - chwyciły za broń. Reżim Omara al-Bashira odpowiedział wysłaniem armii i okrutnych bojówek Dżandżawidów. Wkrótce konflikt zamienił się w istną rzeź, w której najbardziej cierpieli cywile - tak Murzyni, jak i Arabowie. Obie strony dokonywały masowych mordów i gwałtów, paliły osady wroga oraz rekrutowały do swoich szeregów dzieci.
Darfur
Szczególnym bestialstwem wsławiły się oddziały Dżandżawidów, arabskich jeźdźców na wielbłądach. Ich pojawienie się zawsze zwiastowało tragedię. Wojna przyciągnęła uwagę mediów i organizacji humanitarnych, które koncentrowały się na cierpieniu cywilów, zwłaszcza przesiedlanych Murzynów. Walczący wielokrotnie podchodzili do rozmów pokojowych. Ostatnie, z początku 2010 roku, zostały zerwane po tym, jak sudańskie lotnictwo zaatakowało jedną z darfurskich wiosek. W 2009 roku Międzynarodowy Trybunał Karny wysłał list gończy za al-Bashirem, oskarżając go m.in. o ludobójstwo. Najczęściej podawane dane mówią o około 300 tys. ofiar śmiertelnych i 2,7 mln osób pozbawionych domów w skutek wojny.
Meksyk - narkotykowe dziedzictwo
Do połowy lat 90. ubiegłego wieku potężnym narkotykowym biznesem w Ameryce Południowej zarządzały kolumbijskie kartele. Gdy w 1994 roku zostały rozbite, schedę po nich przejęli meksykańscy gangsterzy. Szybko urośli w siłę, pogrążając kraj w chaosie. Do walki z nimi stanął Felipe Calderón. Zaledwie kilka dni po objęciu prezydenckiego fotela w grudniu 2006 roku wypowiedział wojnę handlarzom narkotyków. Do walki z nimi rzucił 50-tysięczną armię żołnierzy i policjantów. Ostra ofensywa spotkała się z równie brutalną odpowiedzią. Na porządku dziennym są uliczne strzelaniny. W biały dzień giną w nich przestępcy, policjanci i przypadkowi przechodnie. W ciągu czterech lat zginęło ich 31 tysięcy.
Meksyk
W wojnę z narkobiznesem zaangażowały się Stany Zjednoczone - największy konsument "dragów". Ich pomoc w ramach Planu Merida ogranicza się jednak do dostaw sprzętu wojskowego, szkolenia funkcjonariuszy i wymiany informacji. Militaryzacja konfliktu pomiędzy meksykańskim rządem a kartelami narkotykowymi sprawia, że prawa człowieka są coraz częściej łamane. Kolejną zmorą tej wojny jest korupcja, która niczym rak trawi organy rządowe i policyjne. Brutalność i bezwzględność karteli dają się we znaki w szczególności mieszkańcom stanów przygranicznych. Ciudad Juarez, leżące tuż przy granicy z USA, jest uznawane za jedno z najniebezpieczniejszych miast na świecie.
(po, aw,mp)