Przedwczesne wybory są już przesądzone?
Przedstawiciele czterech głównych ugrupowań sejmowych opowiadają się za przyspieszeniem wyborów parlamentarnych w 2011 roku i zorganizowaniem ich na wiosnę, a nie jesienią. Zmiana terminu byłaby związana z objęciem przez Polskę przewodnictwa w UE w drugiej połowie 2011 r.
26.09.2009 | aktual.: 26.09.2009 11:21
Wicemarszałek sejmu Krzysztof Putra (PiS) zapowiedział, że jego partia opowiada się za takim rozwiązaniem. - Jeżeli Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe będą chciały przyśpieszenia wyborów parlamentarnych w 2011 r., to PiS zapewne taką uchwałę o samorozwiązaniu sejmu poprze - mówił Putra w radiowej Trójce.
Zdaniem wicemarszałka kampania wyborcza w trakcie naszego przewodnictwa w UE źle służyłaby zarówno polskim, jak i unijnym interesom.
Eurodeputowany PSL Jarosław Kalinowski uznaje kwestię zmiany terminu wyborów za oczywistą. - Nie powinny się zdarzyć żadne niespodzianki w tej sprawie. Od dawna się o tym mówiło. Wydłużyć kadencji sejmu się nie da, czyli trzeba skrócić - powiedział Kalinowski.
Z kolei wicemarszałek sejmu Jerzy Szmajdziński (SLD) oczekuje, że PO przedstawi kalendarz polityczny do końca kadencji i odbędzie konsultacje w tej sprawie z głównymi siłami politycznymi.
- Tu jest potrzebna wola większości 2/3 w sejmie, samorozwiązanie sejmu wymaga przyjęcia takiej uchwały, więc to nie może być nic zaskakującego, że nagle ktoś 3 lutego powie, że jutro przyjmiemy uchwałę o samorozwiązaniu sejmu, bo wszyscy, i państwo również, powinnyśmy się do czegoś takiego jak wybory przygotować - podkreślił Szmajdziński.
Polityk SLD zwrócił uwagę, że przełożenie wyborów parlamentarnych na wiosnę miałoby też dodatkową korzyść związaną z kalendarzem prac nad budżetem państwa. Większość rządząca wybrana na wiosnę mogłaby samodzielnie przygotować projekt budżetu na kolejny rok i wziąć na za niego odpowiedzialność.
Poseł Jarosław Gowin (PO) uważa, że istnieją dwa racjonalne rozwiązania, by uniknąć maratonu następujących po sobie wyborów w 2010 i 2011 r. Pierwszym jest wspólny termin wyborów samorządowych, prezydenckich i parlamentarnych, co - zdaniem Gowina - jest mało realne.
- Zostaje rozwiązanie drugie racjonalne, czyli rzeczywiście przesunięcie wyborów parlamentarnych na wiosnę (2011 r.) - mówił Gowin. Jego zdaniem politycy dojdą do porozumienia w sprawie terminu wyborów.
Jeżeli obecna kadencja parlamentu nie zostanie skrócona, wybory odbędą się jesienią 2011 r. Nałożą się więc na przypadające na II połowę 2011 r. polskie przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Według dziennika "Polska" to, że wybory do sejmu i senatu odbędą się na wiosnę 2011 r. jest już przesądzone.