Propagandowa kpina z pacjentów
Kryzys państwa w żadnej dziedzinie nie jest
tak widoczny jak w służbie zdrowia. I w niewielu tak wyraźnie
widać, jak wielkimi, a niezasłużonymi przywilejami cieszy się
władza. "Fakt" już od paru miesięcy toczy walkę o likwidację kart
pacjentów VIP - przypomina redaktor naczelny dziennika Grzegorz
Jankowski.
14.07.2004 | aktual.: 14.07.2004 06:14
Dziś korzysta z nich parę tysięcy ludzi. Za publiczne pieniądze mogą się leczyć w warunkach, o których zwykły śmiertelnik może tylko marzyć. Koszt to ponad 4 mln zł.
Jest oczywiste, że prezydent, premier czy minister nie powinni czekać w kolejce do lekarza. Ale wiceministrowie, posłowie czy ich rodziny? Przywileje powinny być ograniczone do grupy liczącej najwyżej 20 osób - uważa Jankowski.
A co proponuje premier Belka? Pokrętne poprawki, mające zamydlić oczy wyborcom, a minister zdrowia udaje, że karty VIP nie istnieją. Jeżeli rząd liczył na efekt propagandowy, to się przeliczył. "Fakt" nie zakończy walki o to, żeby do grupy VIP-ów przestała się zaliczać kuzynka ciotki wiceministra albo bratanek wujka posła. A nawet sam wiceminister i poseł. Propozycje rządu to kpina z ludzi, czekających miesiącami na wizytę u specjalisty albo odsyłanych z kwitkiem przez szpitale - stwierdza red. naczelny "Faktu". (PAP)