Prof. Zbigniew Lewicki: John Kerry jest za, a nawet przeciw

„John Kerry się nie definiuje, (...) nie zajmuje stanowiska, (...) John Kerry jest za, a nawet przeciw, (...) unika odpowiedzi wprost nawet na zadawane wprost pytania. To jest jego natura, ale wszystkie wady tego typu postępowania w tych wyborach już wychodzą, nawet jego zwolennicy mówią - John Kerry musi dać się poznać Ameryce” – powiedział prof. Zbigniew Lewicki w „Salonie Politycznym Trójki”.

27.07.2004 12:17

Jolanta Pieńkowska: Panie profesorze, senator John Kerry przez najbliższe dni będzie bohaterem Ameryki, wczoraj ruszyła konwencja demokratów. Jakie szanse ma Kerry w listopadzie?

Zbigniew Lewicki: To nie do końca będzie zależało od konwencji, chociaż jeśli Kerry nie wypadnie na niej bardzo dobrze, jeśli jego przemówienie w czwartek nie będzie znakomite, rewelacyjne i porywające to utrwali się, być może w sposób już nie naprawialny, poczucie u Amerykanów, że my nie wiemy, kim jest John Kerry, może nie lubimy Busha, ale Kerry jest ziemią nieznaną i zbyt dużym ryzykiem.

Jolanta Pieńkowska: Dlaczego Amerykanie mówią - nie wiemy, kim jest John Kerry?

Zbigniew Lewicki: Ponieważ John Kerry się nie definiuje, ponieważ nie zajmuje stanowiska, ponieważ John Kerry jest za, a nawet przeciw, ponieważ unika odpowiedzi wprost nawet na zadawane wprost pytania. To jest jego natura, ale wszystkie wady tego typu postępowania w tych wyborach już wychodzą, nawet jego zwolennicy mówią - John Kerry musi dać się poznać Ameryce. Jak tego nie zrobi to na kogoś nieznanego Amerykanie nie zagłosują.

Jolanta Pieńkowska: ale za nim stoi 20 lat doświadczenia w senackiej komisji spraw zagranicznych no i doświadczenie w Wietnamie, które bardzo często wykorzystuje.

Zbigniew Lewicki: Tak, ale szczególnie to drugie nie jest automatyczną legitymacją do Białego Domu, w Wietnamie walczyły tłumy Amerykanów. To, że był w Wietnamie, wszyscy wiedzą. Senatorów oczywiście jest tylko stu, ale aż stu, a nie jeden. To zupełnie innego typu kwalifikacje. Za nim muszą pójść ludzie z północy i z południa, ze wschodu i zachodu, bogaci, klasa średnia i cześć klasy nie tak dobrze uposażonej. W związku z tym Kerry musi dać się poznać tym wszystkim, którzy do tej pory na niego nie głosowali, ale nie w swoim stanie tylko we wszystkich stanach.

Jolanta Pieńkowska: Ludzie Kerry'ego mówią, że na tej konwencji nie będzie przedstawiał swojego programu, że przedstawi siebie jako silnego człowieka, który będzie dobrym przywódcą silnej Ameryki.

Zbigniew Lewicki: To jest to hasło konwencji. Jeśli on siebie nie przedstawi i nie zdefiniuje to nie powiem, że wszystko stracone, ale prawie wszystko stracone. Kerry nie może liczyć na to, że ludzi mu uwierzą, kiedy mówi jestem silny. Musi pokazać, że jest silny, ma program, chce coś zrealizować. Jeżeli swoim zwyczajem będzie się uciekał do ogólników i mówił o sobie, a nie mówił coś, co ludzie będą mogli odebrać jako Johna Kerry'ego to sytuacja Busha, który jest pod tym względem znakomity, będzie bardzo łatwa.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)