Prezydent USA ma prawo zezwolić na tortury?
W raporcie dla Pentagonu
sporządzonym w zeszłym roku przez prawników uznano, że prezydent
George W. Bush nie jest związany przepisami zabraniającymi
stosowania tortur - informuje "Wall Street Journal".
07.06.2004 | aktual.: 07.06.2004 11:28
Autorzy poufnego raportu prezentują też pogląd, że agenci amerykańscy, torturujący więźniów na polecenie prezydenta, nie mogą być ścigani i pociągani do odpowiedzialności przez resort sprawiedliwości - dodaje "WSJ".
Raport, sporządzony dla szefa Pentagonu Donalda Rumsfelda przez prawników wojskowych i cywilnych, powstał w związku sytuacją w amerykańskiej bazie Guantanamo; pod koniec roku 2000 tamtejsi dowódcy zaczęli narzekać, że konwencjonalnymi metodami nie uzyskują dostatecznie dużo informacji od przetrzymywanych tam więźniów podejrzewanych o terroryzm - zaznacza "WSJ".
W raporcie dokonano przeglądu praw amerykańskich i traktatów międzynarodowych zabraniających stosowania tortur, po czym wyłuszczono, dlaczego można ominąć te "restrykcje", kiedy w grę wchodzą względy bezpieczeństwa narodowego.
"WSJ" powołuje się na projekt raportu opatrzony datą 6 marca 2003 roku. Autorzy tego dokumentu argumentują, że - ponieważ nie ma nic ważniejszego od "pozyskiwania informacji wywiadowczych o żywotnym znaczeniu dla ochrony (...) obywateli amerykańskich" - ograniczenia dotyczące stosowania tortur "mogą nie mieć zastosowania".
Zdaniem prawników, którzy opracowali raport, prezydent jako najwyższy zwierzchnik sił zbrojnych ma prawo aprobować niemal każdą formę presji psychicznej i fizycznej podczas przesłuchań, łącznie z torturami - odnotowuje "WSJ".
Gazeta pisze, że nie wiadomo, czy prezydent Bush w ogóle widział ten raport. Oficjalne stanowisko administracji zakłada poszanowanie konwencji genewskich i humanitarne traktowanie zatrzymanych.
"WSJ" pisze, powołując się na niewymienionego z nazwiska przedstawiciela Pentagonu, że niektórzy prawnicy wojskowi mieli zastrzeżenia do proponowanych metod przesłuchań, ale ostatecznie podpisali się pod końcową wersją raportu w kwietniu 2003 r., wkrótce po wybuchu wojny w Iraku.
Gazeta przyznaje, że nie zna ostatecznej wersji raportu, ale zapewnia, że zaznajomieni z nią ludzie twierdzą, iż nie zawiera ona istotnych zmian w porównaniu z projektem.