Prawica zaprasza na ulicę
Jest źle. W rok po wyborach władza i
opozycja wyciągają społeczeństwo na ulice. Władza, bo czuje się
zbyt słaba, by rządzić, opozycja, bo jest za słaba, by władzę
obalić. Nie potrafiąc zbudować koalicji w parlamencie, obie partie
chcą zawrzeć koalicję ze społeczeństwem, aby dzięki dodatkowemu
wsparciu obalić rywala w Sejmie - pisze w "Dzienniku" jego
redaktor naczelny Robert Krasowski.
07.10.2006 | aktual.: 07.10.2006 07:20
Jego zdaniem, ponieważ jedni i drudzy robią to samo, skończy się tym, że jedno społeczeństwo (pisowskie) stanie przeciw drugiemu (od PO). Spory polityczne, ze swoją histeryczną temperaturą, zostaną przeniesione na społeczeństwo. Politycy mówią, że to zdrowe, że potrzebna jest nam aktywizacja obywateli.
Mylą się. Oni ich nie aktywizują - oni jedynie zarażają fanatyzmem. Zwykłym, banalnym, partyjnym. Którego nie da się przekuć w żadną misję. Bo ani PiS nie ma Wielkiego Dzieła do wykonania, ani Platforma nie ma Sprawy, która pozwalałaby jej w trybie nagłym obalić rząd - ocenia Krasowski.
Prawica uzyskała w wyborach najlepszy wynik w historii. Ponad 70% głosów. I po roku mając zarówno prezydenta, jak i konstytucyjną większość w parlamencie, z powodów niejasnych dla większości opinii publicznej urządza na ulicach Warszawy walkę o nowy podział wpływów. Gdzie tu logika? - stawia pytanie redaktor naczelny "Dziennika". (PAP)