PublicystykaPożyteczny idiota prezesa

Pożyteczny idiota prezesa

Gdyby nawet Saryusz-Wolski miał być poważnym kandydatem z szansami na wybór, to powodem jego wyboru nie było to, że jego kompetencje zrobiły takie wrażenie na prezesie. Saryusz-Wolski to bat, a raczej dezodorant rozpylający śmierdzący zapach, na Tuska - pisze w felietonie dla WP Opinie Sławomir Sierakowski.

Pożyteczny idiota prezesa
Źródło zdjęć: © PAP | Julien Warnard
Sławomir Sierakowski

To nie polska, ale międzynarodowa prasa przyniosła rewelacje na temat karkołomnej operacji Prawa i Sprawiedliwości. Prestiżowy dziennik Financial Times dowiedział się od europejskich dyplomatów, że rząd polski zamierza wystawić Polaka przeciwko Polakowi w de facto zakończonej już grze o stanowisko szefa Rady Europejskiej. Nie wycofywaliby się z gry prezydent Francji, były kanclerz Austrii czy minister spraw zagranicznych Niemiec, gdyby wciąż brakowało rozstrzygnięcia na korzyść urzędującego szefa Donalda Tuska. Według dyplomatów europejskich na przerwanie urzędowania Tuska politycy najcięższej wagi z tak ważnych państw Unii byli za słabi. Mocniejszy ma być Jacek Saryusz-Wolski – tak uważa rządząca Polską partia. Nie ma w tym niczego zaskakującego, skoro politycy PiS ciągle zdumiewają równie prawdopodobnymi pomysłami typu tajna sprzedaż Mistrali Rosji przez Francję za pośrednictwem Egiptu za dolara. Albo zamach smoleński jako przykład agresji rosyjskiej na Polskę, obok inwazji na Gruzję i Ukrainę. Dziwić się kolejnym dziwactwom PiS-u już nie ma co.

Kandydat bez powodu

Najważniejszą informacją jaka płynie z tego całego zamieszania jest to, że dostaliśmy ostateczne potwierdzenie, iż w polityce rządzącej Polską partii nic nie ma takiego znaczenia jak fobie prezesa partii. Nie ma bowiem ANI JEDNEGO racjonalnego powodu, żeby zwalczać Donalda Tuska na arenie międzynarodowej. Żadne państwo analogicznego działania w Unii dotąd nie zainicjowało. Zwalczanie rodaków jest wciąż uważane w Unii za antypatriotyczne, dlatego wstydliwe i nie jest praktykowane. Odpytywani premierzy Grupy Wyszehradzkiej (Tusk był kandydatem nie tylko Polski, ale jej sojuszników z Grupy Wyszehradzkiej, o których nasz rząd tak podobno zabiega), a także inni politycy oraz eksperci robią tylko wielkie oczy. Nikt nie potrafi wymienić dobrego, albo chociaż jakiegokolwiek zrozumiałego za granicą (bo to zagranica będzie wybierać, my mamy tylko jeden głos) powodu, dla którego Tusk powinien zostać wymieniony na innego polityka nieporównanie niższego kalibru, anonimowego wśród głów państw, na co dzień zwykłego eurodeputowanego.

Jacek Saryusz-Wolski przez tyle lat dał się poznać jako doskonale zorientowany w sprawach Unii Europejskiej polityk, o bardzo konserwatywnych poglądach, ale i dużej wiedzy oraz doświadczeniu. Ale to są atuty, dzięki którym można zostać co najwyżej szefem jednej z komisji w Parlamencie Europejskim, albo wiceprzewodniczącego, bo ta funkcja rozdawana jest w PE stosunkowo łatwo i demokratycznie rozdzielana między frakcjami. Wiceprzewodniczącym PE jest nawet Ryszard Czarnecki.

Prezesowi zależy

I dziś Saryusz-Wolski pełni właśnie funkcję na podobnym poziomie, czyli wiceprzewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej. Jakie miałoby być uzasadnienie, żeby nagle przeskoczył z niej na urząd szefa Rady Europejskiej, poza politykami PiS nikt w UE nie wie. Oni też naprawdę wiedzą tylko tyle, że prezesowi na tym zależy, więc muszą teraz stawać na głowie i wymyślać cuda w mediach, żeby jakoś tego pomysłu bronić. Zostali wszak odpowiednio przez prezesa wyselekcjonowani i doskonale przeszkoleni. Silnych osobowości PiS zdążył się dawno pozbyć.

Obraz
© East News

Mecz PiS kontra reszta świata to żadna nowość dla Jarosława Kaczyńskiego. To, że każdy przegrywamy 8:0 i nie umiemy nawet honorowej bramki strzelić, czyli czymkolwiek komukolwiek zaimponować – zagranicznym politykom, prasie albo społeczeństwom - tym się prezes nie przejmuje, a reszta PiS nie ma prawa się przejmować.

Gdyby nawet Saryusz-Wolski miał być poważnym kandydatem z szansami na wybór, to powodem jego wyboru nie było to, że jego kompetencje zrobiły takie wrażenie na prezesie. Saryusz-Wolski to bat, a raczej dezodorant rozpylający śmierdzący zapach, na Tuska.

"Zgnoić Tuska"

W całej tej operacji „zgnoić Tuska” oczywiste dla wszystkich jest to, że Saryusz-Wolski nie ma żadnych szans na wybór i jest jedynie „pożytecznym idiotą” prezesa. Całe to gorszące zamieszanie, żeby zrealizować zaspokoić małostkowość jednego polityka, odbywa się wtedy, gdy Unia właśnie decyduje, jak chce wyglądać w przyszłości, reagując na utratę Wielkiej Brytanii i ścisłego sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Polska, zamiast koncentrować się na tym, żeby jak najlepiej się umiejscowić w tym planie, myśli jak utrącić Polaka. I robi to partia, która bez przerwy opowiada o solidarności, patriotyzmie i narodzie.

Nawet Słowenia potrafiła w tym ważnym momencie zgłosić konkretne pomysły rozwoju UE, a my powtarzamy na okrągło jedno zdanie prezesa o potrzebie zmiany traktatów unijnych, co odbierane jest jako kuriozum. Poważnie nie traktuje jej nawet sam pomysłodawca, bo nic więcej na ten temat nie mówi i nie robi.

Obraz
© East News

Dotąd PiS nie był nawet w stanie podać choćby jednego zrozumiałego powodu, dlaczego Tusk nie może sprawować drugiej kadencji. Zresztą to musiałby być jakiś wyjątkowy powód, skoro wszystkie poza Polską państwa Tuska gotowe są poprzeć, a tylko jego rodzimy kraj rzuca mu kłody pod nogi. Dotąd PiS w ogóle nie formułowało żadnego czytelnego stanowiska w sprawie Tuska, co się więc nagle takiego fundamentalnie ważnego stało, że Tusk się tak bardzo nie nadaje? Wszystko, czego dowiedzieliśmy się na ten temat to publiczne stwierdzenie prezesa, że: „Donald Tusk łamie elementarne zasady Unii Europejskiej. Łamie zasadę neutralności, wprost popiera opozycję, która sama nazywa się totalną i chciałaby obalić rząd pozaparlamentarnymi metodami”. Prezes nie wymienił nawet jednej wypowiedzi Tuska, która miałaby być wspieraniem opozycji. Nie mówiąc o zupełnie bzdurnym zarzucaniu totalitarnych metod opozycji, która ma raczej przeciwny problem, czyli jak się w ogóle zebrać do kupy. Jedyne znane powszechne totalitaryzmy to faszystowski i komunistyczny. Każdy z nich doprowadził do wymordowania dziesiątek milionów ludzi. Ile ludzi wymordowała opozycja, prezesie?

Co w zamian?

Dlaczego sam Jacek Saryusz-Wolski się na to zgadza? Może liczy na swoje pięć minut na głównej scenie medialnej i politycznej w Europie. Albo przynajmniej w Polsce. Inną gratyfikacją może być jakiś urząd w Polsce, ministra, komisarza lub kogokolwiek innego. Za bycie „pożytecznym idiotą” prezes akurat umie nagradzać. Minister i wicepremier Piotr Gliński jest tego najlepszym przykładem. Przez lata pozwalał się ośmieszać przed całą Polską, a na końcu dostał do rąk własnych polską kulturę, którą bawi się jak dziecko żołnierzykami. Tego przewrócę, a tego postawię na nogi – super zabawa. Zdradzając własną partię Jacek Saryusz-Wolski (bo to nie jest przejście po przerwie, albo nawet bez, do innej partii, tylko cios w plecy zadany swoim) pokazał, że osobowości nie ma, a więc świetnie nadaje się do rozgrywek prezesa.

Szkoda tylko, że znowu Polska się ośmiesza i udowadnia, że nie ma co jej zabierać ze sobą do Unii, która integrować się będzie w wąskim gronie poważnych państw.

Sławomir Sierakowski dla WP Opinii

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Sławomir Sierakowski -_ socjolog i publicysta. Szef "Krytyki Politycznej" i Instytutu Studiów Zaawansowanych. Stypendysta Uniwersytetu Harvarda, Yale i Princeton. Publikuje m.in. w "New York Times", "Guardian" i OpenDemocracy.net._

Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach WP Opinii nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis Opinie opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)