Porządkowanie systemu
Sytuacja, w której funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa otrzymują specjalne emerytury, a ludzie, którzy walczyli o wolną Polskę, klepią biedę, nie jest sprawiedliwa i wymaga zmiany.
02.01.2009 | aktual.: 06.01.2009 10:16
Służba Bezpieczeństwa była kontynuacją zbrodniczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, odpowiedzialnego po 1945 r. za liczne zbrodnie na polskich patriotach. Podobną rolę w czasach stalinowskich pełniła w wojsku Informacja Wojskowa, a później Wojskowa Służba Wewnętrzna. Nie ulega wątpliwości, że funkcjonariusze tych formacji działali na rzecz utrwalenia systemu komunistycznego oraz utrzymania Polski w strefie sowieckiej dominacji. Z pewnością nie wszyscy z nich byli przestępcami, ale służba w tajnej policji politycznej totalitarnego państwa z definicji powinna wykluczać sytuację jakiegokolwiek uprzywilejowania jej funkcjonariuszy w warunkach demokratycznego państwa.
Powrót do normalności
Dlatego jako powrót do normalności należy oceniać sytuację, że po wielu latach jałowych dyskusji na ten temat z inicjatywy Platformy Obywatelskiej Sejm wreszcie opowiedział się za zmniejszeniem emerytur dla funkcjonariuszy służb specjalnych PRL i Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON). Za ustawą głosowało 366 posłów, przeciw było 50 posłów z SLD, a 22 wstrzymało się od głosu. Na tej zmianie stracą m.in. generałowie Wojciech Jaruzelski i Czesław Kiszczak. Celem ustawy nie było pozbawienie funkcjonariuszy ich emerytur, a jedynie zmiana sposobu ich naliczania. Szacuje się, że wysocy rangą esbecy obecnie dostają co miesiąc ok. 5 tys. zł. Funkcjonariusze służb specjalnych PRL mają wysokie świadczenia, bo naliczano je w korzystny dla nich sposób, według wskaźnika w wysokości 2,6 proc. podstawy wymiaru za każdy rok służby w latach 1944–1990. Teraz ten przelicznik będzie wynosił 0,7 proc. (tak jak za okres nieskładkowy, za okres składkowy wynosi on 1,3 proc.). Nie jest prawdziwa także teza, że ustawa działa na
zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. W mocy pozostaje bowiem przepis, na mocy którego funkcjonariuszowi, który „w latach 1944–1956 popełnił przestępstwo przeciwko wymiarowi sprawiedliwości lub naruszające dobra osobiste obywatela i za to został zwolniony dyscyplinarnie lub został skazany z winy umyślnej prawomocnym wyrokiem sądu” zostają całkowicie odebrane uprawnienia emerytalne. Najbardziej dyskutowaną częścią ustawy były zapisy dotyczące tych funkcjonariuszy, którzy po 1989 r. przeszli pozytywnie weryfikację i zostali przyjęci do pracy w Urzędzie Ochrony Państwa. Chodzi o ok. 10 tys. oficerów, głównie z pionów technicznych, ale także części jednostek operacyjnych, na przykład wywiadu i kontrwywiadu MSW. W końcu w ustawie zadecydowano, że ci oficerowie także utracą specjalne emerytury, ale jedynie za czas pełnienia służby w UB lub SB. Za pracę w służbach specjalnych demokratycznego państwa będą wynagradzani podobnie jak inni funkcjonariusze, którzy zaczęli pracę w tych jednostkach w III RP.
SLD jest przeciw
Ustawa zmniejszająca emerytury funkcjonariuszy specsłużb PRL i Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego nie jest odwetem – podkreślił premier Donald Tusk. Premier zaznaczył, że nie obawia się wyroku Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie. Złożenie takiego wniosku do Trybunału zapowiedział już klub SLD. Zdaniem polityków lewicy, ustawa w sposób ewidentny łamie prawo i jest sprzeczna z konstytucją, ponieważ wprowadza zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Wobec wszystkich funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa państwa do 1989 r. zastosowano taką samą karę bez wyjątku – argumentują politycy SLD. Ustawa krzywdzi także, zdaniem polityków lewicy, funkcjonariuszy, którzy przeszli weryfikację w 1989 r. i służyli demokratycznemu państwu. Z kolei klub PiS chciał ustawy jeszcze bardziej restrykcyjnej. Zgodnie z tym projektem, funkcjonariusze służb (cywilnych i wojskowych) z lat 1957–1989 mieliby otrzymywać najniższe świadczenia, a okres służby przed 1957 rokiem w ogóle nie byłby im zaliczany do emerytury. Posłowie PiS chcieli
także podawania personaliów byłych oficerów służb do publicznej wiadomości i 10-letniego zakazu pełnienia przez nich funkcji publicznych. W końcu jednak także klub PiS wsparł projekt ustawy PO, wychodząc z założenia, że lepsze jest takie rozwiązanie zamiast żadnego. Przyjęta ustawa prawdopodobnie nie zostanie zakwestionowana przez Trybunał Konstytucyjny, ale w praktyce wejdzie w życie dopiero w 2010 r.
Jednocześnie trudno nie zauważyć, że tajna policja polityczna nigdy nie rządziła krajem, była tylko instrumentem sprawowania władzy przez PZPR. Natomiast funkcjonariusze partii nigdy nie ponieśli jakiejkolwiek, nawet symbolicznej, odpowiedzialności za to, że przez 45 lat byli rdzeniem systemu komunistycznego w PRL.
Andrzej Grajewski