W styczniu 2003 r. gość jednego z wielickich barów zawiadomił policję, że lekarka i sanitariusz piją alkohol. Jednak zanim zjawili się tam funkcjonariusze, karetki już nie było; została zatrzymana w sąsiedniej miejscowości. Jak się okazało, trzeźwy był tylko kierowca; u lekarki alkomat wskazał 1,79 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, a u sanitariusza - 1,88 promila - przypomina dziennik.
Oboje zostali przewiezieni do izby wytrzeźwień. Według prokuratury, w tym dniu załoga karetki udzieliła pomocy dwóm osobom. Zatrzymano ją, gdy jechała na wezwanie do chorego. Lekarka i sanitariusz zostali zwolnieni z pracy. Ona miała trzyletni staż pracy, on pracował w pogotowiu od lat siedemnastu - podaje "Dziennik Polski".
Choć pomoc udzielona pacjentkom, do których wzywano karetkę pogotowia, była właściwa, to jednak istniał stan narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo dla ich życia i zdrowia - podkreśla prok. Mirosława Kalinowska-Zajdak, rzeczniczka krakowskiej Prokuratury Okręgowej. (PAP)