Pięciolatek terroryzuje przedszkole
Pięciolatek terroryzuje warszawskie
przedszkole. Pogryzione do krwi nauczycielki robią obdukcje,
dyrekcja zakłada monitoring, a rodzice boją się o swoje dzieci -
alarmuje "Metro".
27.11.2006 00:40
Tego chłopca pozbywało się już kilka stołecznych przedszkoli. Kolejna placówka, która go przyjęła, przeżywa horror. Tomek potrafi uderzyć z główki, gryźć, kopać, gdzie popadnie, skakać po stołach, rzucać zabawkami w kolegów. Kładzie się też na koleżanki i symuluje stosunek płciowy, używając słów, których powstydziłby się niejeden dorosły. Czasem onanizuje się przy przedszkolankach i rówieśnikach.
Jesteśmy bezsilne- mówi pani Anna, dyrektorka placówki. Kiedy bronimy dzieci, same jesteśmy atakowane- dodaje, pokazując na rękach ślady po pogryzieniach przez chłopca. Podobne pamiątki na ciele mają inne pracownice. Na zalecenie dyrekcji robiły nawet obdukcje lekarskie.
Jesteśmy zaszczute przez matkę chłopca, po każdych zajęciach płaczemy. Gdy zwracamy dziecku uwagę, że tak nie można robić, mówi nam: Powiem mamie, że mnie biłaś, szmato- zwierzają się przedszkolanki. Mama małego agresora nie wierzy, że tak zachowuje się jej dziecko. On jest taki dynamiczny- tłumaczy.
Takiej "dynamiczności" nie mogą jednak znieść już rodzice innych maluchów, które padają ofiarą agresji Tomka. Wspólnie z dyrekcją postanowili założyć w placówce monitoring. Jednak sfilmowane ekscesy pięciolatka też w niczym nie pomogły. Przedszkolanki muszą krzyczeć na mojego syna, zapewne straszą go, po czym włączają kamery i filmują tylko jego złe zachowanie- przekonuje matka Tomka.
Mój synek codziennie był bity przez tego bandytę- opowiada Igor Szewczyk, tata pięcioletniego Dawida. W końcu widząc jego płacz, rozciętą wargę, pogryzione rączki, powiedziałem dość- dodaje. Razem z kilkudziesięcioma innymi rodzicami zażądał spotkania z rodzicami Tomka. Przyszedł wysoki, ogolony na zero policjant - mówi pan Igor. I jeszcze na nas nakrzyczał- dodaje.
Opiekunowie agresywnego pięciolatka nie zgodzili się na przeniesienie go do innego przedszkola. Nie chcą też brać udziału w specjalnym programie przygotowanym przez placówkę. Na wyrzucenie chłopca nie dało zgody kuratorium. Rodzice krzywdzonych maluchów napisali skargę do prezydenta Warszawy. To bardzo drastyczna sytuacja- mówi Paweł Wypych ze stołecznego magistratu. Rodzice mają prawo oczekiwać, aby ich dzieci czuły się bezpieczne. Chcemy pomóc i tej placówce i temu dziecku. Będziemy interweniowali jeszcze w tym tygodniu - zapewnia.
Dyrekcja przedszkola skierowała sprawę do sądu rodzinnego o ustalenie przyczyn agresywnego zachowania chłopca. Tymczasem matka Tomka skierowała sprawę do kuratora i prokuratury. Widać, wszyscy się na mojego syna uwzięli- mówi. (PAP)