ŚwiatPaństwo Islamskie ponownie zajęło Palmirę w Syrii. Dżihadyści nadal trzymają się mocno

Państwo Islamskie ponownie zajęło Palmirę w Syrii. Dżihadyści nadal trzymają się mocno

Niespodziewane zwycięstwo dżihadystów w syryjskiej Palmirze podaje w wątpliwość zapowiedzi o początku końca samozwańczego kalifatu. Pokazuje też prawdziwe intencje reżimu Baszara al-Asada, dla którego głównym wrogiem nie jest ISIS, ale ugrupowania syryjskiej opozycji.

Państwo Islamskie ponownie zajęło Palmirę w Syrii. Dżihadyści nadal trzymają się mocno
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | YOUSSEF BADAWI

Od wielu miesięcy tzw. Państwo Islamskie, atakowane z lądu i powietrza, cofa się na wszystkich frontach w Syrii i Iraku. Wiadomo było, że wojna z samozwańczym kalifatem potrwa jeszcze długie miesiące, ale wydawało się, że jego pokonanie jest już tylko kwestią czasu. Tymczasem dżihadyści przeszli do niespodziewanej kontrofensywy, odbijając z rąk syryjskiego reżimu starożytną Palmirę.

Pokaz siły kalifatu i słabości reżimu

Miasto, które znane jest z historycznych ruin wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO, padło łupem terrorystów już po raz drugi. Pierwszy raz zajęto je w maju 2015 roku i podczas trwającej prawie rok okupacji bojownicy zniszczyli szereg unikatowych zabytków. W marcu 2016 roku siły syryjskiego reżimu, przy wsparciu rosyjskiego lotnictwa, wyparły dżihadystów po bardzo zaciętych walkach. Jednak Palmira pozostała ich w rękach ledwie dziewięć miesięcy.

Ponowne zdobycie starożytnego miasta przez Państwo Islamskie pokazuje, że mimo doznawanych od wielu miesięcy porażek samozwańczy kalifat nadal dysponuje wystarczającymi rezerwami, by dokonać zaskakującej i skutecznej ofensywy, zajmując ważne strategicznie i propagandowo miasto.

Obraz
© (fot. WP)

Według Rosjan terroryści rzucili do ataku aż cztery tysiące bojowników - w skład tych oddziałów mieli wchodzić dżihadyści przerzuceni z Rakki, nieoficjalnej stolicy Państwa Islamskiego, oraz ci, którzy uciekli z Mosulu. Moskwa oskarżyła przy tym dowodzoną przez USA koalicję międzynarodową, że osłabiła presję na siły kalifatu, pozwalając się im przegrupować.

Inną sprawą jest, że ISIS nie udałaby się ta sztuka, gdyby nie fakt, że syryjskie wojska rządowe znajdują się na granicy wytrzymałości. Pozycje obronne w rejonie Palmiry zostały osłabione, bo gros żołnierzy i sprzętu przerzucono pod Aleppo, gdzie Damaszek prowadzi potężną ofensywę wymierzoną w syryjskich rebeliantów. Trwająca od prawie sześciu lat wojna tak wydrenowała siły reżimu, że nie jest on w stanie w równym stopniu obsadzić wszystkich odcinków frontu. Jeżeli chce wzmocnić jeden kierunek, musi to robić kosztem innego.

Aleppo najważniejsze

Palmira ma strategiczne znaczenie, bo jest bramą prowadzącą na północny-wschód Syrii, w kierunku bastionów Państwa Islamskiego - przede wszystkim Dajr az-Zaur, ale i Rakki. Stanowi również dogodny punkt wyjścia do ataków na znajdujące się w rękach reżimu obszary i linie komunikacyjne między Damaszkiem i Homs. Nie wspominając już o położonych w pobliżu miasta polach naftowych i gazowych.

Jednak nic nie wskazuje na to, by Baszar al-Asad szybko przystąpił do kontrataku w tym rejonie. - Myślę, że priorytetem reżimu jest dokończenie bitwy o Aleppo przed końcem tego miesiąca. W przypadku Palmiry, cała społeczność międzynarodowa będzie po jego stronie przeciwko ISIS - powiedział agencji Associated Press Rami Abdurrahman z Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka.

W tym ostatnim zdaniu zawiera się cała esencja strategii obranej przez Asada, który stara się jak może, by unikać walki z Państwem Islamskim, koncentrując wysiłki na zwalczaniu grup syryjskiej opozycji (choć pośród nich też są radykalni islamiści, np. oddziały powiązane z Al-Kaidą). Syryjski dyktator dąży do sytuacji, gdy społeczność międzynarodowa zostanie postawiona przed wyborem - albo on, albo ISIS. Liczy na to, że Zachód zaciśnie wtedy zęby i poprze go w obliczu "większego zła".

Ponadto zdobycie Aleppo, przed wojną największej metropolii i ekonomicznej stolicy Syrii, przyniosłoby reżimowi Asada nie tyle korzyści operacyjne, co psychologiczne i polityczne. To ostatni duży bastion rebelii i jego odbicie będzie miało ogromny wymiar propagandowy. Syryjski przywódca jest świadomy tego, że kontroli nad całym krajem nie odzyska. Buduje jednak sobie jak najsilniejszą pozycję negocjacyjną przed rokowaniami na temat nieuchronnego - wydaje się - i trwałego podziału Syrii.

- Zwycięstwo rządu w Aleppo przekona zbrojną opozycję, że upadek reżimu nie jest wcale rychły. Ludzie po stronie opozycji zaczną zadawać pytania o sens dalszej walki i ponoszonych cierpień, bez żadnego osiągalnego celu na horyzoncie. A to powinno przekonać ich, by usiąść do stołu negocjacyjnego z bardziej realistycznymi żądaniami - wskazywał w rozmowie z telewizją Al-Dżazira Ammar Waqqaf, założyciel organizacji Gnosos, która zajmuje się monitorowaniem syryjskiego konfliktu.

isisrosjapaństwo islamskie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (42)