Panas wrócił po pensję
Krzysztof Panas, były prezes Narodowego
Funduszu Zdrowia, nie robiąc nic, dostanie w grudniu pensję w
wysokości ponad 14 tysięcy złotych brutto. Pieniądze wypłaci...
NFZ - donosi "Dziennik Łódzki".
Jak to możliwe? Jak poinformowała gazetę Renata Furman, rzecznik NFZ, w końcu listopada Krzysztofowi Panasowi skończyło się zwolnienie lekarskie i zgłosił się do pracy w Funduszu. Otrzymał miesięczne wypowiedzenie bez obowiązku świadczenia pracy. Panas nie dostał natomiast i nie dostanie odprawy. Mógł ją przyznać tylko ówczesny premier Leszek Miller, ale tego nie zrobił - dodaje dziennik.
Krzysztof Panas został prezesem NFZ w październiku ubiegłego roku. W marcu, po pięciu miesiącach urzędowania, minister zdrowia Leszek Sikorski, pod naciskiem opinii publicznej i dyrektorów szpitali, zdymisjonował go, wyliczając powody: "brak kompromisu ze świadczeniodawcami, niepodejmowanie w porę decyzji, zaognianie konfliktu z lekarzami z Porozumienia Zielonogórskiego". Dymisja zastała Panasa już na zwolnieniu lekarskim.
W maju Krzysztof Panas brał udział w tajemniczym wypadku w okolicach Tuszyna, którego nie odnotowano w policyjnej kartotece. Jego alfa romeo wjechała do rowu, a Panas trafił do szpitala WAM w Łodzi.
Panas jest doktorem nauk medycznych, absolwentem Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, posiada stopień pułkownika. Panas pracował w kilku łódzkich szpitalach, w latach 1994 - 1995 był doradcą ministra spraw wewnętrznych, a później dyrektorem Centralnego Zarządu Służby Zdrowia MSWiA. W marcu 2001 roku przy poparciu Leszka Millera został prezydentem Łodzi. W czerwcu 2002 roku, po kilkunastu miesiącach rządów, został przeniesiony do Warszawy na podsekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska. W październiku 2003 r. został prezesem NFZ. Nie wiadomo, co Panas będzie robił po 1 stycznia. Byt ma zapewniony, bo nabył prawa do wojskowej emerytury - informuje "Dziennik Łódzki". (PAP)