Okradali "na wnuczka"
Dzięki osiemdziesięciolatkowi złapano
oszustów, którzy chcieli wyłudzić od niego pieniądze. Teraz trwa
ustalanie, jak wiele osób padło ich ofiarą - informuje "Głos
Szczeciński".
Mechanizm działania oszustów jest bardzo prosty- mówi oficer operacyjny policji. Wybierają ofiary z książki telefonicznej. Szukają osób starszych po imionach, które były popularne kilkadziesiąt lat temu.
Tak fałszywi wnuczkowie znaleźli numer do mieszkańca szczecińskiej dzielnicy Skolwin. Telefonujący mężczyzna przedstawił się 80-latkowi, jako jego wnuczek.
Pytał się co u nas- opowiada dziennikarzowi "Głosu" senior, który nie dał się oszukać. Zapewniłem, że jakoś żyjemy i zapytałem, co u niego słychać i czy dzwoni z Londynu. Powiedział, że z domu. Chciał pożyczyć 3 tys. zł. Zapewniał, że je odda.
Cała sytuacja wydała się sędziwemu panu podejrzana, bo jego wnuczek był za granicą. Najpierw upewnił się, że wnuka wciąż nie ma w kraju, później zadzwonił na policję.
Rozmowa musiała być krótka- zastrzega komisarz Artur Marcinia z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. Oszuści dzwonią powtórnie na wybrany numer, żeby upewnić się, że rozmówca nie skontaktuje się z rodziną, czy policją.
Rzeczywiście oszust dzwonił jeszcze kilkakrotnie. Ostatni raz by powiedzieć, że jego kolega przyjechał po pieniądze i czeka na dole. Policjanci pojawili się w ostatniej chwili. Fałszywi wnuczkowie mogą trafić na osiem lat za kraty. Jeden jest aresztowany, drugi ma dozór i zakaz opuszczania kraju - pisze "Głos Szczeciński".