Niech żyje jawność
Ostatnie wydarzenia jasno pokazują, że komisja została powołana po to, aby jedno ugrupowanie polityczne mogło się wybronić od podejrzeń o bardzo nieuczciwą grę oraz jednocześnie po to, aby stało się to niemożliwe za sprawą innych ugrupowań politycznych. Rozdano role i aktorzy je grają. Tak jak umieją. W postępowaniu spornym i kontradyktoryjnym. My jesteśmy widzami i recenzujemy. Też jak umiemy.
I mamy przyjemność płynącą z poczucia wyższości, bo poziom gry jest co najwyżej przeciętny, a przeważnie bardzo amatorski. Że komisja niszczy autorytety? Widać autorytety są pozorne. Widać również, że nie wystarczy trening przed kamerą u życzliwego producenta filmowego. Dla publiczności nie ma rzeczy przyjemniejszej niż obnażenie autorytetu. Ale cóż, jawność, życie przy otwartej kurtynie niszczy nawet monarchię brytyjską. Niech żyje teatralizowana jawność.
Na marginesie, jednak nie wszystko jest teatralną fikcją. Komisja pozwoliła nam uzmysłowić sobie, jaka jest podstawowa przyczyna tak nagłej klapy obecnej ekipy rządzącej, w oczach opinii społecznej. Wszyscy świadkowie z obecnego establishmentu władzy: Kwiatkowski, Czarzasty, Jakubowska, Nikolski, premier – wszyscy mają cechę wspólną. Wojowniczość, jako sposób na zdobywanie pozycji i sprawowanie władzy. Właściwie kłótliwość do upadłego. Brak zrozumienia, a nawet pogardę dla tych, co się z nimi nie zgadzają.
To są self-made-mani, którzy dzięki silnym charakterom zdobyli jakąś pozycję w świecie, zapewne wielokrotnie idąc na skróty, nie zawsze zważając na przyzwoitość, czasami przeżywając upokorzenia, bezwzględni gdy trzeba, uniżeni gdy już nie można inaczej. Gdy osiągnęli poziom swej niekompetencji, doszli do wniosku że są genialni, nie będą więc słuchać inaczej myślących. Wiedzą lepiej.
Nie dbają o to, że z powodu drogi na skróty mają kardynalne braki w wiedzy, że świata w gruncie rzeczy nie rozumieją. Będą ośmieszać kabotyńskich członków komisji śledczej, mogą ośmieszyć całą komisję - bo to łatwe. Ale –przepraszam za patos - prawdy nie ośmieszą. I nie ośmieszą też człowieka prostego, jak mówi poeta. Ten weźmie sobie rewanż pewnego dnia. W życiu, nie w teatrze.
(rhs)