Nie płacą za leczenie
Szpitalom nie płaci się za leczenie wielu
nieubezpieczonych pacjentów. Niektóre placówki tracą na tym nawet
kilkaset tysięcy złotych - informuje "Gazeta Pomorska".
03.06.2005 06:51
Przepisy obowiązujące w służbie zdrowia nie przewidują możliwości płacenia za leczenie osób bez zameldowania na terenie RP. Nie ma też sposobu, by szpital odzyskał pieniądze za leczenie osoby nieubezpieczonej, która jednocześnie nie ma dochodów. Jeśli taki pacjent nie chce, może nie płacić - komornika przecież szpital nie wynajmie, by ściągał dług - pisze dziennik.
Lecząc osoby bez zameldowania, bezdomne lub nieubezpieczone szpitale narażają się na straty. Odmówić jednak nie mogą. Wojewódzki Szpital im. Biziela w Bydgoszczy liczy, że do tej pory wyłożył na badania i zabiegi dla takich pacjentów około 650 tysięcy złotych.
Do inowrocławskiej lecznicy co miesiąc trafia 30 osób, które nie mają ubezpieczenia zdrowotnego - czytamy w "Gazecie Pomorskiej".
Musimy potem szukać instytucji, które mogłyby nam za nich zapłacić - mówi Andrzej Nowakowski, zastępca dyrektora placówki. Jeśli pacjent ma meldunek odzyskujemy pieniądze za leczenie. Jeśli meldunku nigdzie nie ma, możemy pożegnać się z zapłatą - dodaje.
Ustawą określono zasady płacenia za nieubezpieczonych. Narodowy Fundusz Zdrowia bardzo skrupulatnie przestrzega przepisów. Jeśli na przykład bezdomny nie ma żadnego miejsca zameldowania na terenie Polski - nie zapłaci za jego leczenie. Usiłujemy doprecyzować interpretację przepisów, ale jeszcze nie ma odpowiedzi z Ministerstwa Zdrowia - mówi "Gazecie Pomorskiej" Andrzej Przybysz, wicedyrektor Szpitala Miejskiego w Toruniu.
Nieubezpieczeni pacjenci to realne straty dla szpitala. Jeśli mają dochody, czasami proszą placówkę o rozłożenie płatności na raty. Inni nie płacą, bo nie mają. Pół biedy, jeśli wykonuje się im drobne zabiegi. Gorzej, gdy przechodzą skomplikowane, drogie operacje - podkreśla dziennik.
Osobom bez zameldowania nie możemy odmówić pomocy - mówi Wanda Korzycka, kierownik działu obsługi szpitala wojewódzkiego w Bydgoszczy. Mało tego - tych ludzi nie tylko trzeba wyleczyć. Często przeprowadzamy odwszawienie, myjemy, dajemy ubranie, które przynosimy z własnego domu - zaznacza.
Problem z osobami bez meldunku narasta zimą. Trafiają do szpitali i tam zostają, nie ma gdzie ich wypisać. Schroniska są w tym czasie przepełnione, nie ma też miejsc w domach opieki społecznej - podkreśla "Gazeta Pomorska".
Więcej w "Gazecie Pomorskiej"