"Nie ludzie? Nie dziel!". Nauczyciele przeciw dyskryminacji. Jest petycja do MEN

- Słysząc słowa prezydenta: "Próbuje się nam wmówić, że to ludzie..." myśleliśmy z przerażeniem, co czują w takiej chwili nasi nieheteronormatywni uczniowie i uczennice oraz ich rodziny - mówi WP Renata Zajder, aktywistka z inicjatywy "Protest z Wykrzyknikiem". Po tym zdarzeniu i wywołanym wokół LGBT sporze, nauczyciele piszą do szefa MEN. Chodzi o działania antydyskryminacyjne w szkołach.

"Nie ludzie? Nie dziel!". Nauczyciele przeciw dyskryminacji. Jest petycja do MEN
Źródło zdjęć: © PAP

17.06.2020 | aktual.: 17.06.2020 17:03

- Bezpośrednim impulsem do napisania petycji była homofobiczna mowa pogardy w wystąpieniach prezydenta Andrzeja Dudy. Postanowiliśmy po raz kolejny upomnieć się o edukację antydyskryminacyjną, którą zawsze uważaliśmy za konieczny element działań szkoły - mówi WP Renata Zajder z inicjatywy "Protest z Wykrzyknikiem" zrzeszającej nauczycieli.

I tak powstała petycja do ministra edukacji narodowej Dariusza Piontkowskiego. Chodzi o wpisanie do rozporządzenia w sprawie wymagań wobec szkół i placówek oświatowych zapisu o konieczności realizacji działań antydyskryminacyjnych.

Przypomnijmy: takie wymagania były już kiedyś zawarte w przepisach. Przed reformą edukacji. W 2017 roku, przy okazji dostosowywania prawa do nowej struktury szkół i przedszkoli - działania antydyskryminacyjne "wycięto" z rozporządzenia o wymaganiach.

"Szkoły, placówki i przedszkola zostały więc formalnie zwolnione z nadzoru w tym zakresie. Trudno mówić o przeoczeniu, bo w trybie konsultacji zabrał wówczas głos Rzecznik Praw Obywatelskich, upominając się o brakujące zapisy. Niestety, bezskutecznie. W konsekwencji dyrektorzy i nauczyciele odebrali sygnał, że edukacja antydyskryminacyjna nie jest dobrze widziana przez nowe władze oświatowe, co stanowi typowy przejaw działania efektu mrożącego" - zauważają nauczyciele w treści petycji.

LGBT szczególnie wykluczona w ostatnim czasie. "Boimy się"

Autorzy pytani przez nas, dlaczego tak ważne jest to, by przepisy normowały kwestię działań antydyskryminacyjnych w szkołach, odpowiadają: - Polska jest drugim krajem w Europie pod względem samobójstw dzieci i młodzieży. Grupą ryzyka są osoby doświadczające wykluczenia ze względu na swoją “inność” - pochodzące z uboższych rodzin, wyróżniające się otyłością, a zwłaszcza młodzież LGBT, która na co dzień doświadcza stygmatyzacji, odrzucenia czy wręcz przemocy.

- Konieczne są systematyczne działania antydyskryminacyjne pozwalające stworzyć klimat bezpieczeństwa i środowisko zapewniające ochronę uczniom i uczennicom narażonym na wykluczenie. To dotyczy wszystkich przesłanek dyskryminacyjnych, ale ostatnio mamy do czynienia z nagonką na osoby ze społeczności LGBT, dlatego w oczywisty sposób myślimy teraz o wsparciu tej grupy uczniów i uczennic. Boimy się, że mowa nienawiści może doprowadzić do samobójstw młodych ludzi - mówi Renata Zajder.

Petycję popiera też inna nauczycielska grupa, "Nie dla chaosu w szkole". Udostępniając dokument zauważa: "Ofiary nagonki to nie tylko dorośli przedstawiciele mniejszości seksualnych i ich rodziny, nie tylko wychowawcy i edukatorzy seksualni, ale także dzieci. Szczególnie te, które stoją na rozdrożu w poszukiwaniu własnej tożsamości. Potrzebują wsparcia, a nie piętnowania. Potrzebują akceptacji ze strony rówieśników i pomocnej dłoni dorosłych". Przyłączają się do prośby ws. zapisów o działaniach antydyskryminacyjnych i dodają: "W obecnej sytuacji edukacja równościowa w szkołach jest szczególnie ważna".

LGBT i brak zapisu o działaniach antydyskryminacyjnych. "Efekt mrożący"

Nauczyciele w petycji przypominają jeszcze zdarzenie z lipca 2017 roku. Rzecznik Praw Obywatelskich w piśmie do Anny Zalewskiej zwracał wówczas uwagę, że obowiązek prowadzenia działań antydyskryminacyjnych we wszystkich przedszkolach, szkołach i placówkach oświatowych w Polsce wynika z wiążących Polskę aktów prawa międzynarodowego, a umieszczenie tego obowiązku w rozporządzeniu w sprawie wymagań wobec szkół i placówek oświatowych umożliwiało właściwe wdrożenie standardów przywołanych przez niego Konwencji. I pozwalało na monitorowanie jego realizacji.

"Decyzja minister Zalewskiej wprowadziła niebezpieczny chaos prawny. Wprawdzie szkoły nadal zobowiązane są do prowadzenia działań antydyskryminacyjnych, ale realizacja tego obowiązku nie jest monitorowana przez nadzór pedagogiczny, co w wielu wypadkach rzutuje negatywnie na jakość oferty edukacyjnej. Mamy do czynienia z brakującym ogniwem miedzy powinnościami szkoły wynikającymi z Ustawy Prawo Oświatowe i Karty Nauczyciela, a szkolną pragmatyką i systemem nadzoru" - piszą nauczyciele.

Renata Zajder z "Protestu z Wykrzyknikiem" dodaje jeszcze, że wywołało to "efekt mrożący". - A działanie tego efektu mrożącego doświadczamy na co dzień w postawach wielu dyrektorów szkół, którzy w obawie o reakcje części rodziców czy kuratoriów oświaty nie zgadzają się na działania równościowe. Dotyczy to na przykład organizacji Tęczowego Piątku, ale obejmuje również takie inicjatywy, jak Szkoła Dialogu, czyli odkrywanie żydowskich śladów w historii małej ojczyzny, czy Tydzień Życzliwości - zauważa.

- Posługiwanie się przez polityków mową nienawiści wobec osób ze społeczności LGBT przy braku edukacji antydyskryminacyjnej prowadzi do wzrostu agresji i realnej przemocy - podsumowuje aktywistka z "Protestu z Wykrzyknikiem".

Zwróciliśmy się do biura prasowego MEN pytając, czy ministerstwo zareaguje na petycję nauczycieli. Czekamy na odpowiedź.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (597)