Zbigniew Ziobro i Marcin Romanowski przebywają w Budapeszcie. Głos w tej sprawie zabrał poseł PiS Krzysztof Szczucki, który był gościem programu "Tłit" Wirtualnej Polski. Polityk odniósł się do nieobecności partyjnych kolegów w kraju.
Dyskusja wokół wyjazdu czołowych polityków dawnej Suwerennej Polski na Węgry nie cichnie. Krzysztof Szczucki pytany o to, czy politycy powinni wrócić do Polski, by odpowiadać na zarzuty, podtrzymał swoje wcześniejsze zdanie, że powinni wrócić do kraju. - Tak, uważam, że nic się nie zmieniło - stwierdził krótko.
Poseł PiS zaznaczył jednak, że nie chce ingerować w osobiste wybory polityków, choć przedstawił jasną wizję tego, jak powinna wyglądać postawa wobec wymiaru sprawiedliwości. Podkreślił, że to "ich decyzja". - Uważam, że generalnie polscy politycy, a nie tylko politycy, jesteśmy po prostu zwykłymi polskimi obywatelami, powinni odpowiadać przed polskim wymiarem sprawiedliwości nawet wtedy, kiedy ten wymiar sprawiedliwości bardzo często wiele na to wskazuje, nie daję im gwarancji niezależności, niezawisłości. Ale to polski polityk właśnie ma wtedy okazję do wykazywania tego, jak ten wymiar sprawiedliwości działa źle - mówił.
Krzysztof Szczucki, który sam mierzy się z zarzutami dotyczącymi Rządowego Centrum Legislacji, podkreślił, że nie zamierza unikać odpowiedzialności. - Wykładam prawo. Prowadzę zajęcia dla studentów i nie bardzo wyobrażam sobie, że mógłbym od tego prawa uciekać – tłumaczył gość programu.
- Oczywiście te zarzuty są bezpodstawne i prędzej czy później chcę doprowadzić do tego, żeby formalnie polskie państwo, organ państwa polskiego, czy to prokuratura, czy sąd potwierdził moje stanowisko, więc nie osiągnę tego inaczej, jak nie uczestnicząc przez uczestnictwo w postępowaniu - dodał.
Dopytywany przez prowadzącego, czy w takim razie zachęcałby Zbigniewa Ziobrę i Marcina Romanowskiego do powrotu, poseł PiS zachował dystans. - Nie jestem z panem ministrem po imieniu i też nie uważam się za osobę uprawnioną do publicznego doradzania – zaznaczył Szczucki. - Nie jestem ani adwokatem tych panów, ani ich bliskim współpracownikiem. Jesteśmy w jednym klubie parlamentarnym i tyle nas łączy, i mam nadzieję, że tutaj będą podejmowali jak najlepsze decyzje nie tylko dla siebie, ale dla państwa polskiego i dla całego polskiego środowiska, dla całego naszego środowiska politycznego - odparł.
Poseł przyznał również, że obecna sytuacja i dyskusja o miejscu pobytu polityków nie sprzyja merytorycznej debacie, na której powinno zależeć opozycji. - Oczywiście lepiej by było, żeby uwaga dziennikarzy, opinii publicznej była skupiona na sprawach programowych, a nie na tym, czy jakiś polityk, ten czy inny jest w Polsce, czy za granicą - ocenił.
W programie padło również pytanie o osobiste plany podróży posła na Węgry. Szczucki wyjaśnił, że choć podróżuje po Europie, jego cele są inne. - Ja bywam tam czasami, jak we wszystkich, nie we wszystkich, ale w wielu innych państwach europejskich. Niebawem wybieram się chociażby do Rzymu - na bardzo ciekawe spotkanie środowisk konserwatywnych i pewnie prędzej czy później z jakiegoś powodu będę także w Budapeszcie - mówił.
- Ale zapewniam pana redaktora i wszystkich, że zawsze mam bilet powrotny, z którego chętnie korzystam - podsumował