Nałęcza prognozy na 2005 rok
W Sejmie V kadencji nie będzie żadnych
komisji śledczych, przynajmniej przez pierwsze dwa lata jego pracy
- twierdzi Tomasz Nałęcz w obszernym wywiadzie udzielonym "Życiu
Warszawy".
31.12.2004 | aktual.: 31.12.2004 07:23
Według wicemarszałka obecnego Sejmu - Platforma Obywatelska nie będzie zainteresowana ich powoływaniem, bo weźmie się do podtrzymywania dobrej kondycji gospodarki. Zaś Prawo i Sprawiedliwość chwyci mocno resorty sprawiedliwości i spraw wewnętrznych, a więc trzeba wierzyć, że wszystkie afery wykryje prokuratura nadzorowana przez Jarosława Kaczyńskiego, a nie jakieś tam komisje sejmowe.
Ale jak się parlament zdekomponuje, a na koalicji pojawią się pierwsze rysy, wtedy uzyskamy dobry grunt dla rozkwitu komisji śledczych - mówi Nałęcz. Powołanie pierwszej z nich będzie pewnym sygnałem, że oto nadciąga nowa burza i kryzys w koalicji. Poczekamy z tym do drugiej części kadencji nowego Sejmu. Powstałe wtedy komisje śledcze będą odsłaniać już patologie nowej władzy. Bo patologie starej władzy odsłoni samodzielnie wymiar sprawiedliwości Kaczyńskiego.
Tomasz Lis jako kandydat na prezydenta? - Mam wątpliwości, na ile możliwe i skuteczne są takie transfery z mediów do polityki, odparł Nałęcz na inne pytanie. To się może udać, ale nie musi. Polska scena polityczna nie zachęca do takich skoków na głęboką wodę. Dlatego Lis powinien zacząć wprawiać się stopniowo do służby państwowej... i zostać posłem? - Jestem przekonany, że tutaj osiągnąłby bardzo wiele.
Ale czy poseł Lis nie podzieliłby losu posła Florka i nie zaginąłby w codziennym sejmowym pandemonium?, dopytywało "Życie Warszawy". - Ależ skąd! Proszę w ogóle obu panów nie porównywać. Pan poseł Florek zaistniał w telewizji głównie pokazując raz gołą pupę w programie reality-show. A Tomasz Lis przyciąga mnie co tydzień przed ekran telewizora, bo ma mi coś niezwykle ważnego do powiedzenia o Polsce. Pana posła Florka znam tylko z faktu pokazania gołej pupy. Jestem przekonany, że gdyby Lis chciał dłużej terminować w polityce, stałby się wytrawnym i znamienitym mężem stanu.
A gdyby była druga tura: Tomasz Lis kontra Lech Kaczyński? - Nic z tego, wybór będzie pomiędzy Markiem Borowskim a przedstawicielem prawicy, i to nie Lechem Kaczyńskim, lecz Donaldem Tuskiem - zapowiada Nałęcz. (PAP)