Nałęcz zmienił front
Tomasz Nałęcz z SDPL zmienił front. Nie dość, że nie popiera już Marka Borowskiego to będzie pracował przy kampanii jego konkurenta - Włodzimierza Cimoszewicza - pisze "Życie Warszawy". Nałęcz na razie nie ma konkretnej funkcji, prawdopodobnie zostanie ona ustalona dzisiaj. "Chcę działać aktywnie, nie zamierzam ograniczać się jedynie do wsparcia słownego" - mówi.
Tymczasem jeszcze kilka dni temu Nałęcz był szefem sztabu wyborczego Marka Borowskiego. Teraz niewykluczone, że zasili sztab wyborczy jego kontrkandydata. "Będę pracował tam, gdzie będę potrzebny" - deklaruje wicemarszałek Sejmu. Wczoraj chęć zaangażowania się w kampanię zgłosił on samemu Włodzimierzowi Cimoszewiczowi, który po ponadtygodniowym pobycie w USA wrócił do Polski. Obydwaj politycy zapewniają jednak, że rozmawiali przede wszystkim "o planowanych pracach Sejmu" - dodaje gazeta.
Co na działania członka swojej partii liderzy SDPL? Na razie robią dobrą minę do złej gry, choć nie kryją żalu. "Nie spodziewałam się, że tak postąpi. Na razie jednak nikt nie zamierza usuwać go z partii" - podkreśla Jolanta Banach, wiceprzewodnicząca SDPL. "To dla mnie przykra sytuacja, ale każdy ma prawo do suwerenych decyzji. Nie będziemy nikomu kneblować ust" - dodaje szef partii i kandydat na prezydenta Marek Borowski.
Wicemarszałek zrezygnował ze startu w tegorocznych wyborach do Sejmu. W kuluarach mówi się, że i tak obiecano mu pracę w Kancelarii Prezydenta, gdy wygra Cimoszewicz. "To nieprawda. Na razie wszystko wskazuje na to, że wrócę do pracy na uniwersytecie" - mówi Nałęcz, który jest profesorem na wydziale historii UW - informuje "Życie Warszawy".(PAP)