MSZ chce robić biznesy z hinduskim guru. I broni jego kontrowersyjnych poglądów
W lutym przedstawicielka polskiej ambasady w Indiach spotkała się z kaznodzieją Babą Ramdevji. Kontrowersje budzi jego podejście do edukacji seksualnej (chce ją zastąpić lekcjami jogi), AIDS, homoseksualizmu, a także nawoływanie do przemocy. Ale MSZ przekonuje, że "jest osobą powszechnie znaną i szanowaną w Indiach, a jego poglądy nie były tematem spotkania".
Indie to jeden z najbardziej perspektywicznych rynków świata, dlatego ważne, żeby polskie przedsiębiorstwa były na nim obecne. Jednak ambasada w New Delhi znalazła sobie dość kontrowersyjnego partnera do podbijania półwyspu Dekan. W lutym na profilu na Twitterze zamieszono zdjęcie i informację o spotkaniu. Pisaliśmy o tym w Wirtualnej Polsce.
Guru Baba Ramdevji to postać kontrowersyjna. Przekonuje, że medytacja i joga wyleczą wszystko - od kataru do AIDS. Chce też, by jogą zastąpić lekcje edukacji seksualnej. W krajach, gdzie poziom wiedzy jest wciąż bardzo niski, takie postulaty są niezwykle niebezpieczne.
Podobnie jak podżeganie do nienawiści na tle religijnym. Ramdevji stwierdził, że gdyby nie zabraniało tego prawo, pozbawiłby głów wszystkich, którzy nie stosują tradycyjnego przywitania. Chodzi o zwrot "Bharat Mata ki Jai", który wyraża przywiązanie do Indii. Za te słowa spadła na niego fala krytyki.
Guru jest też ostrym przeciwnikiem homoseksualizmu. Podobnie jak Władimir Putin przekonuje, że prowadzi on do rozkładu rodziny, a za tym i społeczeństwa. Nazywa związku jednopłciowe "zaburzeniami psychicznymi" i "chorobą". Przekonuje, że homoseksualizm można leczyć m.in. jogą.
Dlatego po publikacji zdjęcia przez ambasadę w Delhi wysłaliśmy do MSZ pytania o kontrowersyjną postać. Po ponad miesiącu (a także mailu z przypomnieniem i kilku telefonach) dostaliśmy odpowiedź, którą zacytujemy w całości: "Chcielibyśmy poinformować, że spotkanie z panem Babą Ramdevji było poświęcone perspektywom polsko-indyjskiej współpracy gospodarczej w dziedzinie rolno-spożywczej".
Ministerstwo całkowicie pominęło więc wątek kontrowersyjnych poglądów swojego przyszłego partnera, dlatego dopytaliśmy, czy nie przeszkadzają one naszej dyplomacji. "Guru Baba Ramdevji jest osobą powszechnie znaną i szanowaną w Indiach, a jego poglądy nie były tematem spotkania. Jednocześnie chcielibyśmy raz jeszcze podkreślić, że rozmowy z panem Babą Ramdevji były poświęcone perspektywom polsko-indyjskiej współpracy gospodarczej w dziedzinie rolno-spożywczej" - odpisało Biuro Prasowe MSZ.
Wygląda więc na to, że polskiemu MSZ nie przeszkadzają skandaliczne poglądy Baby Ramdevji, ale wręcz zamierza z nim robić interesy.